piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział 13

UWAGA UWAGA!!!
DEDYKUJĘ TEN ROZDZIAŁ MOJEJ NAJLEPSZEJ PRZYJACIÓŁCE, NAJWIĘKSZEJ SHIPPERCE JASSIDY I CZYTELNICZCE DA OD SAMEGO POCZĄTKU. TAK VICKY, O CIEBIE CHODZI ZJEBKO! TEN ROZDZIAŁ JEST DLA CIEBIE

-----------------------------------------------------------------------------------------------------







Unknown’s POV

Różne zaburzenia niosą ze sobą najróżniejsze efekty. Anoreksja powoduje, że chudniesz, przez depresję jesteś smutny i przygnębiony, a schizofrenia sprawia, że stajesz się bardziej… demoniczny.


Justin’s POV

Leżałem, otoczony tylko swoją własną rozpaczą. Demon „spał”, więc mogłem teraz odpoczywać, wiedząc, że mam chwilę wolności. Leżałem zatem w swoim pokoju, myśląc o wszystkim. Przez moją głowę przelatywały fragmenty wspomnień z mojej przeszłości.

- Już prawie jesteśmy, Justin! – zawołał mój ojciec, wyciągając swoją dłoń do małego czteroletniego mnie, bym mógł za nią złapać. Byliśmy właśnie na campingu z okazji naszego comiesięcznego „weekendu facetów”. Moje drobne palce owinęły się wokół jego silnej dłoni. Spojrzałem na tatuaże widoczne na całej powierzchni jego muskularnego ramienia. Był moim wzorem do naśladowania i zawsze będę postrzegał go jak mojego bohatera.

- Tatusiu, zrobimy s’mores*? – Poprawiłem na ramionach mój mały plecak z Batmanem, w głowie już planując cały wieczór.

- Najpierw musimy znaleźć jakieś pole kempingowe, rozstawić namiot i znaleźć trochę drewna na ognisko. Nie spiesz się tak, kolego. – Poczochrał moje włosy, sprawiając, że ta mała wersja mnie zachichotała.

Uśmiechnąłem się do siebie. Pamiętałem mojego tatę, ale niezbyt wyraźnie. Zniknął miesiąc później, akurat wtedy, gdy mieliśmy jechać na kolejną wycieczkę. Jak bardzo było mi smutno ze świadomością, że mój najlepszy przyjaciel mnie opuścił… Jednak byłem za młody, żeby zrozumieć powód jego zniknięcia i nie znałem go do momentu, gdy moja mama nie uznała, że czas, bym się o tym dowiedział.

- Justin? – zawołała mama swoim słodkim głosem, gdy przekroczyłem próg domu. Miałem wtedy około 15 lat. Akurat miałem za sobą gówniany dzień w szkole, bo dosłownie przed paroma godzinami dostałem kosza od dziewczyny moich marzeń.

- Tak? – Gdy wszedłem do kuchni, zobaczyłem, że po stole, przy którym siedziała, porozrzucane były różne fotografie. Przedstawiały mojego tatę.

- Usiądź, skarbie, myślę, że nadeszła pora… – W tym momencie moje serce przyspieszyło bicie. Pora na co? Na oddanie mnie do domu opieki? Nie, nie, nie. – Rozluźnij się, Justin, usiądź – powiedziała łagodnie.

Powoli usiadłem na krześle, rzucając mój plecak na podłogę i spojrzałem na nią, opierając łokcie na blacie stołu.

- Czas, żebyś poznał prawdę o swoim ojcu…

Do dziś nie umiem normalnie o tym rozmawiać. Usłyszałem, że był okropnym człowiekiem. Było tak, jakbym ja był jego ucieczką do rzeczywistości i sposobem na to, by spełniło się jego marzenie o byciu ojcem. Był jakby opętany przez zło… A ja na własne oczy mogłem zobaczyć, jak z mojego bohatera zmienia się w czarny charakter. Tak, widziałem go ten jeden jedyny raz po tym, jak zniknął. Ale osoba, którą zobaczyłem, nie była moim tatą. Nie zobaczyłem człowieka, którego kiedyś uważałem za idola. Nie. Zobaczyłem potwora.

Teraz ja też jestem potworem.

Wtedy zacisnąłem pięści, bo nagle głosy zaczęły krzyczeć… Wplotłem palce w swoje włosy i pociągnąłem za końce, krzycząc razem z nimi i błagając, by przestały. Raz za razem uderzałem pięściami w ścianę.

Jesteś zwykłym gównem.

Nic dziwnego, że cię zostawił.

Zabij się.

Zabij wszystkich.

Chcę zobaczyć krew na twoim nadgarstku, J…

- Zamknijcie się! ZAMKNIJCIE SIĘ! – wrzeszczałem. Nagle drzwi się otworzyły i do pokoju wpadła Ashley.  Jej oczy rozszerzyły się, gdy zobaczyła mnie ukazującego najciemniejszą z moich ciemnych stron – psychiczną.

Dziewczyna dotknęła lekko mojego ramienia, ale ja odepchnąłem ją w proteście.

- Zostaw mnie w spokoju!* – zawołałem. Chciałem, żeby ona umarła.

Ashley krzyczała coś, wołając swoją mamę. Kobieta wpadła do pokoju. – Och, Justin!

Upadłem na podłogę, chwytając za swoje włosy i ciągnąc za nie.

- Przestańcie! Błagam, zrób coś, żeby one przestały! – Mój głos drżał, a w moich oczach zaczynały się zbierać łzy. Spojrzałem w górę i ujrzałem Mary, na której twarzy nie było widać niczego poza szokiem. Zaszkliły jej się oczy, a ręką zasłoniła usta.

W tamtej chwili nie czułem niczego poza zdezorientowaniem. Przez ostatnie półtora roku wszystko było ze mną w porządku, nie przechodziłem żadnych załamań ani niczego takiego. Nigdy nie zrobiłem niczego źle, byłem dobry dla głosów i okazywałem im szacunek. Ból cały czas wzrastał, jakby cała krew napłynęła mi do głowy, dodatkowo cały czas słyszałem głosy, jakby ktoś krzyczał mi prosto do ucha.

- Justin… – usłyszałem delikatny głos. To była Cassidy. Odwróciłem powoli głowę, zwracając w jej stronę swoje zaczerwienione i pełne łez oczy.

- Wszystko okej? – Dziewczyna potarła moje plecy.

- Zadzwonię po karet… – zaczęła Mary.

- NIE! – zaprotestowałem. – Nie mogę tam wrócić, proszę. Chcę być normalny…

- Ale Justin…

- Zabiję cię, kurwa, jeśli to zrobisz! – W chwili gdy te słowa wydobyły się z moich ust, w pokoju zapanowała cisza, a głosy zamilkły.

Zrób to, J.

- Przepraszam, Mary, ja…

Zrób to, kurwa.

- Nie, nie mogę…

ZRÓB TO.

- Nie mam kurwa zamiaru tego robić! – Złapałem pustą szklankę i rzuciłem nią o ścianę, chcąc wyładować swoją złość, po czym ponownie pociągnąłem mocno za swoje włosy.

- Chodźmy, mamo… – powiedziała Ashley, dając Mary sygnał do wyjścia z pokoju. Obie wyszły, zostawiając mnie i Cassidy samych.

Pokój ponownie wypełniła niezręczna cisza. Taka sama panowała w mojej głowie. Moje serce przyspieszyło bicie ze strachu… Oni wszyscy są teraz zdenerwowani, i powinienem się przygotować na to, co mogą ze mną zrobić.

Usiadłem na łóżku z twarzą bez wyrazu, wgapiając się w ścianę naprzeciwko, gdy poczułem drobną dłoń łapiącą za moją. Cassidy splotła nasze palce, delikatnie gładząc kciukiem wierzch mojej dłoni, tym samym wysyłając mi niemy sygnał, że wszystko będzie dobrze. To samo robiła moja mama, gdy myślałem o tacie, chcąc wymazać z mojej pamięci obraz potwora, którego zobaczyłem, kiedy ten jeden jedyny raz po swoim zniknięciu przekroczył nasz próg.

Powoli oparłem głowę na klatce piersiowej dziewczyny, a ona czule oplotła mnie ramionami, przyciągając mnie do siebie w ciepłym uścisku. – Dłużej już tego, kurwa, nie zniosę… – wymamrotałem cicho.

- Shhh… – Wplotła palce w moje włosy, ciągnąc za nie delikatnie. To było takie kojące uczucie, jakby wszystkie moje zmysły się relaksowały.

Pociągnąłem nosem, unosząc głowę i spoglądając na jej niewinną, piękną twarz. – Uh… Dziękuję, że pomagasz mi poczuć się lepiej.

Na jej ustach pojawił się promienny uśmiech, a jej policzki lekko się zarumieniły. – Jeśli tylko to mogę dla ciebie zrobić… Wiem, przez co przeszedłeś. W końcu napisałam o tobie całe wypracowanie.

Zachichotałem cicho. – To słodkie, Cass… – Potarłem dłonią swoje czoło. – Ugh, cholernie boli mnie głowa.

Dziewczyna wstała. – Chodźmy na dół, zrobię ci kawę i dam tabletkę przeciwbólową, na pewno ci przejdzie.

Spojrzałem na nią, napotykając jej wzrok. – Zaraz do ciebie zejdę, muszę tylko zmyć z twarzy te wszystkie łzy…

Dziewczyna powoli zrobiła krok do przodu, a ja podniosłem się z miejsca. – Okej – szepnęła.

- Jesteś piękna, Cass – powiedziałem miękko, na co ona spuściła wzrok. Zahaczyłem palcem o jej podbródek, delikatnie unosząc jej głowę. Jej błyszczące oczy wpatrzone były w moje.

Wydawało się, że minęła wieczność, zanim w końcu pochyliłem się, powoli i delikatnie przyciskając swoje usta do jej. W niczym nie przypominało to żadnego z pocałunków, jakie kiedykolwiek dzieliłem z Ashley. Ten był prawdziwy, i zamiast brutalnej walki języków czułem jedynie nasze idealnie dopełniające się wargi.

W końcu Cassidy odsunęła się. Po chwili zeszła na dół, a ja uśmiechnąłem się do siebie. Wszedłem do łazienki, po czym napełniłem umywalkę ciepłą wodą. Nabierając trochę wody w ręce, pochlapałem nią swoją twarz i przetarłem ją dłońmi.

Co ty zrobiłeś?

-  Ah, wyluzuj ten jeden pieprzony raz… – westchnąłem, wycierając twarz ręcznikiem.

Nie jestem z ciebie zadowolony.

- Mhm, okej. – Zacząłem schodzić na dół, jednak zatrzymałem się, słysząc rozmowę Cassidy i Franka.

- Mówię ci, Cassidy, ten człowiek to jakiś psychopata – powiedział mężczyzna zdecydowanym tonem. Na słowo „psychopata” moje dłonie automatycznie zacisnęły się w pięści.

- Tato, na litość boską, on jest po prostu zniszczony emocjonalnie, a ja zamierzam być tą, która pomoże mu się pozbierać. – W tym momencie rozkurczyłem pięści.

- Powtarzam ci, że on jest szalony. Nie ufam mu. Możesz się nie zgadzać, ale naprawdę nie podoba mi się ten chłopak.

- Ile go znasz? Kilka dni!

- Nie o to chodzi, Cass.

- Ugh, mam dość twojego cholernego gadania.

- Cassidy Rose Johnson, jesteś młodą damą, a damy nie przeklinają! – powiedział Frank surowo. Krew w moich żyłach zagotowała się ze złości. Zbiegłem po schodach i wypadłem przez drzwi frontowe.

- Justin, twój ból głowy! Nie powinieneś się przemęczać! – usłyszałem za sobą głos Cassidy.

- Zostaw mnie w spokoju, Cass. – Odwróciłem się w jej stronę, a moje oczy miały kolor matowej czerni. Nałożyłem na głowę kaptur. Odwracając się z powrotem w kierunku drogi, zobaczyłem twarz kogoś, komu zabroniłem zbliżać się do tego domu.

- J-Justin, nie wiedziałem, że wciąż tu jesteś.

- Najwyraźniej Tyler Capiletti naprawdę nie umie dotrzymać żadnej obietnicy. A dotrzyma tej, którą złożył mi trzy lata temu? Hm, kolego? – Zacisnąłem szczękę, robiąc krok w jego stronę.

- J-jasne że tak, z-zabiłbyś mnie, gdybym tego nie z-zrobił… – Jąkał się jak mała pizda.

- Chodzisz teraz z Bennett, mam rację? – Chłopak ledwo zauważalnie skinął głową. – Tak?! – spytałem głośniej.

- T-tak.

Zaśmiałem się złowrogo i wyszeptałem mu do ucha: – To tylko kolejna osoba, którą zabiję, jeśli ktoś tu nie dotrzyma którejś ze swoich obietnic. Trzymaj się stąd z daleka, dopóki tu jestem, kiedy mnie nie ma, możesz tu być. Więc idź! Idź spędzić trochę czasu ze swoją małą Cass Cass…

Chłopak wbiegł do domu Cassidy, trzęsąc się.

------------------------------------------

Zapadał zmrok, szedłem w dół ciemniejącej z każdą chwilą drogi. Ulice oświetlały jedynie uliczne latarnie. Nagle poczułem, jak ktoś przystawia lufę pistoletu do mojej głowy.

- Oddaj mi swoje pieniądze albo wpakuję ci jebaną kulkę w łeb – warknął jakiś mroczny głos za mną. Odwróciłem się w jego stronę i zdjąłem kaptur, podczas gdy człowiek nadal trzymał pistolet uniesiony.

- Dlaczego myślisz, że to zrobię? – Moje tęczówki stały się ciemniejsze, a on obrzucił je przelotnym spojrzeniem.

- Już ci powiedziałem… Z-zastrzelę cię. – Wyglądał, jakby przestraszył go wygląd moich oczu. Wiedział, że czaiło się w nich czyste zło.

- Odłóż pistolet, kolego, i uciekaj, zanim to ja cię zabiję.

Mężczyzna zaśmiał się nerwowo. – Nie zrobię tego.

- Zrób to – powiedziałem chłodno.

- Okej, okej. – Uniósł ramiona w powietrze i powoli położył pistolet na ziemi. – Teraz proszę, nie rób mi krzywdy.

Rozejrzawszy się po otoczeniu, szybko zasłoniłem mu usta ręką i nie zważając na jego tłumione przez nią krzyki, zaciągnąłem go w jakąś ciemną boczną uliczkę.

- Słuchaj, kolego, lepiej nie krzycz, bo inaczej będzie bardziej bolało.

Mężczyzna skinął głową i stał nieruchomo, nie wydając z siebie głosu. Moje palce były owinięte wokół jego szyi.

- P-posłuchaj, stary, mam ż-żonę, i o-ona jest w ciąży. Nie chcę, ż-żeby moje dziecko zostało bez ojca, p-proszę…

Wyciągnąłem mój kieszonkowy nóż z lewej kieszeni spodni i przyłożyłem ostrze do jego szyi.

- Mój ojciec był cholernie złym człowiekiem. Robię to dla twojego dziecka. Ono na pewno nie chciałoby takiego ojca.

Z tymi słowami szybkim ruchem przeciągnąłem nożem po jego szyi, polała się krew, która zaczęła przesiąkać przez jego koszulę. Gdy spojrzał na mnie, biorąc swój ostatni oddech, jego oczy przepełnione były strachem i smutkiem. Teraz nie było w nich widać nic prócz śmierci i pustki. Kopnąłem jego martwe ciało na ziemię i rozpiąłem jego koszulę, szybko wyrywając w jego ciele mój „znak firmowy”.

Spróbuj mnie okraść, a ja ukradnę ci życie. –J

Oh, naprawdę uwielbiam to, jaki zły jestem.





* s'mores - to smakołyk przygotowywany często w Ameryce na ogniskach, składa się z przypieczonej pianki (marshmallow) polanej czekoladą i umieszczonej między dwoma herbatnikami
* "Zostaw mnie w spokoju!" - ang. "leave me alone" - kliknijcie tu (przepraszam nie mogłam się powstrzymać HAAHAH)

------------------------------------------------------------------------------------

DEMONlCBIEBER

hej misiaki!!!!!!!
jak wrażenia po tym jakże emocjonalnym i genialnym rozdziale?

SDHFCJDKGFJKJKSFHK JASSIDY SIĘ POCAŁOWALI
FINALLY, BITCHES!!! nie wiem jak wy, ale ja się prawie poryczałam JEZU
i ten psycho moment, biedny justin gdhsjd

rozdział był taki zajebisty, że ubłagałam wercię, żeby mi go oddała hahah (bo teoretycznie to ona powinna go tłumaczyć)

no więc nie rozpisuję się, zostawiam wam pole do popisu w komentarzach!!! pod ostatnim rozdziałem było ich 61, a ja się oczywiście poryczałam bo miałam nadzieję na jakieś góra 50
mam nadzieję że tym razem też mnie nie zawiedziecie i zostawicie ich jeszcze więcej, prawda kochani?

pamiętajcie o hashtagu #DemonicAwakeningPL, i następny rozdział za dwa tygodnie!

kocham was
julcia (@DEMONlCBIEBER)


biebave

hejka tu werka ()
ten rozdział przetłumaczyła julcia ale muszę napisać że o jezu jdjshdjjha kiedy przeczytałam ten rozdział to miałam taki fangirling że o matko. w koncu się pocałowali!! wierzycie w to? 
no to "do zobaczenia" w 14 rozdziale! 
kocham was słoneczka


PS: chcemy polecić wam dwa ff, są to addicted-to-you-ff.blogspot.com oraz
PS2: od tej pory kończymy "reklamowanie" blogów, z uwagi na to, że nasz blog to tłumaczenie fanfika, a nie spamiarnia. dziękujemy za zrozumienie:)

41 komentarzy:

  1. Omg pierwsza! Ide czytac @drevsex

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg pocalowali sie omg xnsbsjbznzn:/&!::?:&/!(&*?99? @drevsex

    OdpowiedzUsuń
  3. KOCHAM TO FF DO CHOL;ERY JAPEIRDOLE ZABIJCIE MNIE NIE WYTZRYMAM ZNOWU TAK DLUGO DO 14 JEZUSIE SIWETY MATKO BOSKA DELREYOWSKA NIE WIERZE W TO CO SIE DZIEJE JASSIDY O MOJ BOZE NIE MOGE ODDYCHAC I TO ZABOJSTWO J'A JEEEEEZUSIE NIE MOGE ODDYCHAC IDE SIE USPOKOIC PA
    @darkgomeznight

    OdpowiedzUsuń
  4. RYCZEE TO JEST TAK ZAJEBISTE BOZE BIEDNY JUSTIN, ALE JASSIDY!!! HHSHDHJSIA

    OdpowiedzUsuń
  5. O Bozeee, cudowny rozdzial!!! Pocalunek najlepszy haha omg. W ogole tak mi szkoda Justina, jeju. Dobra, moalam isc spac zaraz po przeczytaniu tego rozdzialu, ale sie rozbudzilam przez niego hahha. Nie moge doczekac sie kolejnego, swietne:*

    OdpowiedzUsuń
  6. KOCHAM TO ESHIDUJIVYIJLNHVFCUOJL

    OdpowiedzUsuń
  7. Pocałowali się, nareszcie dktkvdkentkcndn
    Jejku, szkoda mi było Justina jak przeczytałam to co się działo w domu :/
    Szkoda, że rozdział dopiero za 2 tygodnie, ale i tak z niecierpliwością czekam na 14. :) xx /@bizzlessmile

    OdpowiedzUsuń
  8. o moj boze jassidy dshfdsjfhdsj kocham ich

    OdpowiedzUsuń
  9. kocham cie kocham to fanfiction kocham to tak bardzo jezu 😭😭😭

    OdpowiedzUsuń
  10. te fanfcition mnie niszczy przysiegam , biedny Justin sdfjgh:(/ @zxcvjklx

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział naprawdę genialny, wydarzyło się coś przy czym serce się cieszy <3
    Miłej dalszej pracy :)

    OdpowiedzUsuń
  12. shjsjshdhshshhdd umieram Jassidy
    jezuuu ten pocalunek >>>>>>

    OdpowiedzUsuń
  13. Jezu ale genialny! Lekko przeraziła mnie ta psychiczna scena z J'em ale no ale bez niej rozdział nie byłby kompletny. Czekam na następny :)
    @awhmyboyzz

    OdpowiedzUsuń
  14. OMG UMARŁAM POCAŁOWALI SIĘ jajabakxbwusbhzgebidudmw *,*

    A to zabójstwo... Matko ja się go aż czasami boję serio.

    No ale jest postęp! Postawił się (tak trochè) głosom! No a jego ojciec?! JEZUUU JA CHCE JUZ NASTĘPNY PIĄTEK!

    OdpowiedzUsuń
  15. Wreszcie pocałunek! Czekam na 14 rozdział :))
    @xirinbizz

    OdpowiedzUsuń
  16. NAJLEPSZE FF NA ŚWIECIE, KOCHAM
    @DarkNightBieber

    OdpowiedzUsuń
  17. JEZUSIE RYCZE!! TEN MOMENT JASSIDY OMG

    OdpowiedzUsuń
  18. jejkuuuu Jassidy ♥
    HAHAHAHA LEAVE ME ALONE HAHAHAHAHAHAHA BOZE TEZ MI SIE TO Z TYM SKOJARZYLO HAHAHAHAHAHAHA JA PIERNICZE

    OdpowiedzUsuń
  19. BOZE PLACZE NIE MOGE TO NIE DLA MNIE JASSIDY BOZE UMALRAM PRZEZ TEN MOMNET I TEN JUSTIN BIEDN BJEZUSIE NIE MOGE KOCHAM NAJLEPSZE FF DHFFHUEDHFBGHEJDFHVNJFVH // CZESCBIEBER

    OdpowiedzUsuń
  20. JASSIDY SFBXGIHXSBJJZSHVGICgbhivdt czekam na kolejny rozdział DA, kocham.

    OdpowiedzUsuń
  21. Omg to jak się pocałowali to zabójstwo ffjcshvvdhx najlepsze ff!! Kocham i czekam na następny jfjdkdnd
    Dollarbiebz

    OdpowiedzUsuń
  22. kdkfkajajdwksnxkakw genialny rozdzial w koncu sie pocalowali sjskdkska nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu

    OdpowiedzUsuń
  23. jezu super aaaaaa nareszcie sie pocałowali chociaz tato Cass wszytsko zniszczył :O kocham to <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Swietny ten rodzial, dobrze przetlumaczony

    OdpowiedzUsuń
  25. OMG JASSIDY ! ! ! ! ! ! *O*
    Ten pocałunek >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
    Wspaniały rozdział, czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
  26. uwkahcuilsdbafileukhcsdkl *___________* pocałowali się! Boże, powietrza! chcę więcej takich momentów! <3
    a jeśli chodzi o rozdział to.... jak zawsze genialny! :)

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  27. w końcu się pocałowali yaaaay abahiajahajaja! czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  28. świetny rozdział omg oni się pocałowali mam feelsy, miałam taką nikłą nadzieję, że Jus nikogo nie zabije haha Ale się załamał biedaczek, Boże schizofrenia jest straszna, strasznie współczuję ludziom, którzy ją mają. Rozpisałam się haha tak czy siak czekam na następny rozdział xx
    @AniolyCiemnosci

    OdpowiedzUsuń
  29. Hej, dzięki za komentarz. Opis fabuły, który w nim zamieściłaś zdecydowanie zachęcił mnie do zajrzenia tutaj, no ale nic w tym dziwnego, lubię czytać tego typu historie. Zaraz zabieram się za opowiadanie, bo dopiero co wróciłam do domu. Pewnie zejdzie mi do późnej nocy. Tak, będę czytać o Justinie, który jest psychopatą-mordercą w nocy :) to zupełnie w moim stylu.

    Wasze tłumaczenie oczywiście ląduje u mnie w linkach.
    Okej, nie zanudzam już :)
    Pozdrawiam i lecę czytać!
    Weronika

    [nsfw-tlumaczenie.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jejku, dziekuje ci za umieszczenie naszego tlumaczenia na nsfw kochanie. mam nadzieje, ze spodobalo ci sie demonic awakening. jeszcze raz dziekuje i pozdrawiam:)

      Usuń
  30. Udyhsvsh jezu chce juz 14 rozdział hshvhs 💞💞

    OdpowiedzUsuń
  31. pocałowali się yaaas aajhsdajkd

    OdpowiedzUsuń
  32. Pocałunek <3
    Zajebisty rozdział jak zwykle :D

    OdpowiedzUsuń
  33. Jdjdjxnus Kocham Cassidy za to bo powiedziała swojemu tacie, a jak Justin zabijał tego człowieka to mi tak przykro było, ughh. Ogólnie rozdział zajebisty, bo i morderstwo i Jassidy hsnsjs czekam na następny i chyba nie wytrzymam i będę coś podpatrywać po angielsku hehe

    OdpowiedzUsuń
  34. Nie jestem fanką tego typu opowiadań, ale wiele osób mi je polecało, więc oto jestem i wcale, ani troszeczkę tego nie żałuję. Cieszę się wręcz, że wzięłaś się za tłumaczenie tego opowiadania. Oficjalnie zostałam shipperką Jassidy, są przesłodcy razem, aw! Mam wrażenie, że ten nieznajomy na początku każdego rozdziału to tata Justina, nie wiem czemu, po prostu strasznie mi się tak wydaje. Na pewno będę tutaj częściej zaglądać i życzę powodzenia w tłumaczeniu!

    [theschooljanitor-tlumaczenie]

    OdpowiedzUsuń
  35. Jezu, jakie to super. Dodawaj już następny bo minęły dwa tygodnie. :(

    OdpowiedzUsuń
  36. extra, ktoś wyżej napisał że ten głos to może być tata Justina!
    w 100% się zgadzam, to bardzo możliwe :) ten moment Jassidy był przesłodki, nie moge sie doczekac nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  37. btw kiedy nowy rozdział? minęły dwa tygodnie :P

    OdpowiedzUsuń
  38. LoL dużo mnie ominęło :) zajebisty rozdział :D

    OdpowiedzUsuń