UWAGA UWAGA!!!
DEDYKUJĘ TEN ROZDZIAŁ MOJEJ NAJLEPSZEJ PRZYJACIÓŁCE, NAJWIĘKSZEJ SHIPPERCE JASSIDY I CZYTELNICZCE DA OD SAMEGO POCZĄTKU. TAK VICKY, O CIEBIE CHODZI ZJEBKO! TEN ROZDZIAŁ JEST DLA CIEBIE
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Unknown’s POV
Różne zaburzenia niosą ze sobą najróżniejsze efekty. Anoreksja
powoduje, że chudniesz, przez depresję jesteś smutny i przygnębiony, a
schizofrenia sprawia, że stajesz się bardziej… demoniczny.
Justin’s POV
Leżałem, otoczony tylko swoją własną
rozpaczą. Demon „spał”, więc mogłem teraz odpoczywać, wiedząc, że mam chwilę
wolności. Leżałem zatem w swoim pokoju, myśląc o wszystkim. Przez moją głowę
przelatywały fragmenty wspomnień z mojej przeszłości.
- Już prawie jesteśmy, Justin! – zawołał mój ojciec, wyciągając swoją
dłoń do małego czteroletniego mnie, bym mógł za nią złapać. Byliśmy właśnie na
campingu z okazji naszego comiesięcznego „weekendu facetów”. Moje drobne palce
owinęły się wokół jego silnej dłoni. Spojrzałem na tatuaże widoczne na całej
powierzchni jego muskularnego ramienia. Był moim wzorem do naśladowania i
zawsze będę postrzegał go jak mojego bohatera.
- Tatusiu, zrobimy s’mores*? – Poprawiłem na ramionach mój mały plecak
z Batmanem, w głowie już planując cały wieczór.
- Najpierw musimy znaleźć jakieś pole kempingowe, rozstawić namiot i
znaleźć trochę drewna na ognisko. Nie spiesz się tak, kolego. – Poczochrał moje
włosy, sprawiając, że ta mała wersja mnie zachichotała.
Uśmiechnąłem się do siebie.
Pamiętałem mojego tatę, ale niezbyt wyraźnie. Zniknął miesiąc później, akurat
wtedy, gdy mieliśmy jechać na kolejną wycieczkę. Jak bardzo było mi smutno ze
świadomością, że mój najlepszy przyjaciel mnie opuścił… Jednak byłem za młody,
żeby zrozumieć powód jego zniknięcia i nie znałem go do momentu, gdy moja mama
nie uznała, że czas, bym się o tym dowiedział.
- Justin? – zawołała mama swoim słodkim głosem, gdy przekroczyłem próg
domu. Miałem wtedy około 15 lat. Akurat miałem za sobą gówniany dzień w szkole,
bo dosłownie przed paroma godzinami dostałem kosza od dziewczyny moich marzeń.
- Tak? – Gdy wszedłem do kuchni, zobaczyłem, że po stole, przy którym
siedziała, porozrzucane były różne fotografie. Przedstawiały mojego tatę.
- Usiądź, skarbie, myślę, że nadeszła pora… – W tym momencie moje serce
przyspieszyło bicie. Pora na co? Na oddanie mnie do domu opieki? Nie, nie, nie.
– Rozluźnij się, Justin, usiądź – powiedziała łagodnie.
Powoli usiadłem na krześle, rzucając mój plecak na podłogę i spojrzałem
na nią, opierając łokcie na blacie stołu.
- Czas, żebyś poznał prawdę o swoim ojcu…
Do dziś nie umiem normalnie o tym
rozmawiać. Usłyszałem, że był okropnym człowiekiem. Było tak, jakbym ja był
jego ucieczką do rzeczywistości i sposobem na to, by spełniło się jego marzenie
o byciu ojcem. Był jakby opętany przez zło… A ja na własne oczy mogłem
zobaczyć, jak z mojego bohatera zmienia się w czarny charakter. Tak, widziałem
go ten jeden jedyny raz po tym, jak zniknął. Ale osoba, którą zobaczyłem, nie
była moim tatą. Nie zobaczyłem człowieka, którego kiedyś uważałem za idola.
Nie. Zobaczyłem potwora.
Teraz ja też jestem potworem.
Wtedy zacisnąłem pięści, bo nagle
głosy zaczęły krzyczeć… Wplotłem palce w swoje włosy i pociągnąłem za końce,
krzycząc razem z nimi i błagając, by przestały. Raz za razem uderzałem
pięściami w ścianę.
Jesteś zwykłym gównem.
Nic dziwnego, że cię zostawił.
Zabij się.
Zabij wszystkich.
Chcę zobaczyć krew na twoim
nadgarstku, J…
- Zamknijcie się! ZAMKNIJCIE SIĘ!
– wrzeszczałem. Nagle drzwi się otworzyły i do pokoju wpadła Ashley. Jej oczy rozszerzyły się, gdy zobaczyła mnie
ukazującego najciemniejszą z moich ciemnych stron – psychiczną.
Dziewczyna dotknęła lekko mojego
ramienia, ale ja odepchnąłem ją w proteście.
- Zostaw mnie w spokoju!* –
zawołałem. Chciałem, żeby ona umarła.
Ashley krzyczała coś, wołając
swoją mamę. Kobieta wpadła do pokoju. – Och, Justin!
Upadłem na podłogę, chwytając za
swoje włosy i ciągnąc za nie.
- Przestańcie! Błagam, zrób coś,
żeby one przestały! – Mój głos drżał, a w moich oczach zaczynały się zbierać
łzy. Spojrzałem w górę i ujrzałem Mary, na której twarzy nie było widać niczego
poza szokiem. Zaszkliły jej się oczy, a ręką zasłoniła usta.
W tamtej chwili nie czułem niczego
poza zdezorientowaniem. Przez ostatnie półtora roku wszystko było ze mną w
porządku, nie przechodziłem żadnych załamań ani niczego takiego. Nigdy nie
zrobiłem niczego źle, byłem dobry dla głosów i okazywałem im szacunek. Ból cały
czas wzrastał, jakby cała krew napłynęła mi do głowy, dodatkowo cały czas
słyszałem głosy, jakby ktoś krzyczał mi prosto do ucha.
- Justin… – usłyszałem delikatny
głos. To była Cassidy. Odwróciłem powoli głowę, zwracając w jej stronę swoje
zaczerwienione i pełne łez oczy.
- Wszystko okej? – Dziewczyna
potarła moje plecy.
- Zadzwonię po karet… – zaczęła
Mary.
- NIE! – zaprotestowałem. – Nie
mogę tam wrócić, proszę. Chcę być normalny…
- Ale Justin…
- Zabiję cię, kurwa, jeśli to
zrobisz! – W chwili gdy te słowa wydobyły się z moich ust, w pokoju zapanowała
cisza, a głosy zamilkły.
Zrób to, J.
- Przepraszam, Mary, ja…
Zrób to, kurwa.
- Nie, nie mogę…
ZRÓB TO.
- Nie mam kurwa zamiaru tego
robić! – Złapałem pustą szklankę i rzuciłem nią o ścianę, chcąc wyładować swoją
złość, po czym ponownie pociągnąłem mocno za swoje włosy.
- Chodźmy, mamo… – powiedziała
Ashley, dając Mary sygnał do wyjścia z pokoju. Obie wyszły, zostawiając mnie i
Cassidy samych.
Pokój ponownie wypełniła
niezręczna cisza. Taka sama panowała w mojej głowie. Moje serce przyspieszyło
bicie ze strachu… Oni wszyscy są teraz zdenerwowani, i powinienem się
przygotować na to, co mogą ze mną zrobić.
Usiadłem na łóżku z twarzą bez
wyrazu, wgapiając się w ścianę naprzeciwko, gdy poczułem drobną dłoń łapiącą za
moją. Cassidy splotła nasze palce, delikatnie gładząc kciukiem wierzch mojej
dłoni, tym samym wysyłając mi niemy sygnał, że wszystko będzie dobrze. To samo
robiła moja mama, gdy myślałem o tacie, chcąc wymazać z mojej pamięci obraz
potwora, którego zobaczyłem, kiedy ten jeden jedyny raz po swoim zniknięciu
przekroczył nasz próg.
Powoli oparłem głowę na klatce
piersiowej dziewczyny, a ona czule oplotła mnie ramionami, przyciągając mnie do
siebie w ciepłym uścisku. – Dłużej już tego, kurwa, nie zniosę… – wymamrotałem
cicho.
- Shhh… – Wplotła palce w moje
włosy, ciągnąc za nie delikatnie. To było takie kojące uczucie, jakby wszystkie
moje zmysły się relaksowały.
Pociągnąłem nosem, unosząc głowę
i spoglądając na jej niewinną, piękną twarz. – Uh… Dziękuję, że pomagasz mi poczuć
się lepiej.
Na jej ustach
pojawił się promienny uśmiech, a jej policzki lekko się zarumieniły. – Jeśli
tylko to mogę dla ciebie zrobić… Wiem, przez co przeszedłeś. W końcu napisałam
o tobie całe wypracowanie.
Zachichotałem
cicho. – To słodkie, Cass… – Potarłem dłonią swoje czoło. – Ugh, cholernie boli
mnie głowa.
Dziewczyna
wstała. – Chodźmy na dół, zrobię ci kawę i dam tabletkę przeciwbólową, na pewno
ci przejdzie.
Spojrzałem na
nią, napotykając jej wzrok. – Zaraz do ciebie zejdę, muszę tylko zmyć z twarzy
te wszystkie łzy…
Dziewczyna
powoli zrobiła krok do przodu, a ja podniosłem się z miejsca. – Okej –
szepnęła.
- Jesteś
piękna, Cass – powiedziałem miękko, na co ona spuściła wzrok. Zahaczyłem palcem
o jej podbródek, delikatnie unosząc jej głowę. Jej błyszczące oczy wpatrzone
były w moje.
Wydawało się,
że minęła wieczność, zanim w końcu pochyliłem się, powoli i delikatnie
przyciskając swoje usta do jej. W niczym nie przypominało to żadnego z
pocałunków, jakie kiedykolwiek dzieliłem z Ashley. Ten był prawdziwy, i zamiast
brutalnej walki języków czułem jedynie nasze idealnie dopełniające się wargi.
W końcu Cassidy
odsunęła się. Po chwili zeszła na dół, a ja uśmiechnąłem się do siebie.
Wszedłem do łazienki, po czym napełniłem umywalkę ciepłą wodą. Nabierając
trochę wody w ręce, pochlapałem nią swoją twarz i przetarłem ją dłońmi.
Co ty
zrobiłeś?
- Ah, wyluzuj ten jeden pieprzony raz… –
westchnąłem, wycierając twarz ręcznikiem.
Nie
jestem z ciebie zadowolony.
- Mhm, okej. –
Zacząłem schodzić na dół, jednak zatrzymałem się, słysząc rozmowę Cassidy i Franka.
- Mówię ci,
Cassidy, ten człowiek to jakiś psychopata – powiedział mężczyzna zdecydowanym
tonem. Na słowo „psychopata” moje dłonie automatycznie zacisnęły się w pięści.
- Tato, na
litość boską, on jest po prostu zniszczony emocjonalnie, a ja zamierzam być tą,
która pomoże mu się pozbierać. – W tym momencie rozkurczyłem pięści.
- Powtarzam ci,
że on jest szalony. Nie ufam mu. Możesz się nie zgadzać, ale naprawdę nie
podoba mi się ten chłopak.
- Ile go znasz?
Kilka dni!
- Nie o to
chodzi, Cass.
- Ugh, mam dość
twojego cholernego gadania.
- Cassidy Rose
Johnson, jesteś młodą damą, a damy nie przeklinają! – powiedział Frank surowo.
Krew w moich żyłach zagotowała się ze złości. Zbiegłem po schodach i wypadłem
przez drzwi frontowe.
- Justin, twój
ból głowy! Nie powinieneś się przemęczać! – usłyszałem za sobą głos Cassidy.
- Zostaw mnie w
spokoju, Cass. – Odwróciłem się w jej stronę, a moje oczy miały kolor matowej
czerni. Nałożyłem na głowę kaptur. Odwracając się z powrotem w kierunku drogi,
zobaczyłem twarz kogoś, komu zabroniłem zbliżać się do tego domu.
- J-Justin, nie
wiedziałem, że wciąż tu jesteś.
- Najwyraźniej
Tyler Capiletti naprawdę nie umie dotrzymać żadnej obietnicy. A dotrzyma tej,
którą złożył mi trzy lata temu? Hm, kolego? – Zacisnąłem szczękę, robiąc krok w
jego stronę.
- J-jasne że
tak, z-zabiłbyś mnie, gdybym tego nie z-zrobił… – Jąkał się jak mała pizda.
- Chodzisz
teraz z Bennett, mam rację? – Chłopak ledwo zauważalnie skinął głową. – Tak?! –
spytałem głośniej.
- T-tak.
Zaśmiałem się
złowrogo i wyszeptałem mu do ucha: – To tylko kolejna osoba, którą zabiję,
jeśli ktoś tu nie dotrzyma którejś ze swoich obietnic. Trzymaj się stąd z
daleka, dopóki tu jestem, kiedy mnie nie ma, możesz tu być. Więc idź! Idź
spędzić trochę czasu ze swoją małą Cass Cass…
Chłopak wbiegł
do domu Cassidy, trzęsąc się.
------------------------------------------
Zapadał zmrok,
szedłem w dół ciemniejącej z każdą chwilą drogi. Ulice oświetlały jedynie
uliczne latarnie. Nagle poczułem, jak ktoś przystawia lufę pistoletu do mojej
głowy.
- Oddaj mi
swoje pieniądze albo wpakuję ci jebaną kulkę w łeb – warknął jakiś mroczny głos
za mną. Odwróciłem się w jego stronę i zdjąłem kaptur, podczas gdy człowiek
nadal trzymał pistolet uniesiony.
- Dlaczego
myślisz, że to zrobię? – Moje tęczówki stały się ciemniejsze, a on obrzucił je
przelotnym spojrzeniem.
- Już ci
powiedziałem… Z-zastrzelę cię. – Wyglądał, jakby przestraszył go wygląd moich
oczu. Wiedział, że czaiło się w nich czyste zło.
- Odłóż
pistolet, kolego, i uciekaj, zanim to ja cię zabiję.
Mężczyzna
zaśmiał się nerwowo. – Nie zrobię tego.
- Zrób to –
powiedziałem chłodno.
- Okej, okej. –
Uniósł ramiona w powietrze i powoli położył pistolet na ziemi. – Teraz proszę,
nie rób mi krzywdy.
Rozejrzawszy
się po otoczeniu, szybko zasłoniłem mu usta ręką i nie zważając na jego
tłumione przez nią krzyki, zaciągnąłem go w jakąś ciemną boczną uliczkę.
- Słuchaj,
kolego, lepiej nie krzycz, bo inaczej będzie bardziej bolało.
Mężczyzna
skinął głową i stał nieruchomo, nie wydając z siebie głosu. Moje palce były
owinięte wokół jego szyi.
- P-posłuchaj,
stary, mam ż-żonę, i o-ona jest w ciąży. Nie chcę, ż-żeby moje dziecko zostało
bez ojca, p-proszę…
Wyciągnąłem mój
kieszonkowy nóż z lewej kieszeni spodni i przyłożyłem ostrze do jego szyi.
- Mój ojciec
był cholernie złym człowiekiem. Robię to dla twojego dziecka. Ono na pewno nie
chciałoby takiego ojca.
Z tymi słowami
szybkim ruchem przeciągnąłem nożem po jego szyi, polała się krew, która zaczęła
przesiąkać przez jego koszulę. Gdy spojrzał na mnie, biorąc swój ostatni
oddech, jego oczy przepełnione były strachem i smutkiem. Teraz nie było w nich
widać nic prócz śmierci i pustki. Kopnąłem jego martwe ciało na ziemię i
rozpiąłem jego koszulę, szybko wyrywając w jego ciele mój „znak firmowy”.
Spróbuj mnie okraść, a ja ukradnę ci życie. –J
Oh, naprawdę
uwielbiam to, jaki zły jestem.
* s'mores - to smakołyk przygotowywany często w Ameryce na ogniskach, składa się z przypieczonej pianki (marshmallow) polanej czekoladą i umieszczonej między dwoma herbatnikami
* "Zostaw mnie w spokoju!" - ang. "leave me alone" - kliknijcie tu (przepraszam nie mogłam się powstrzymać HAAHAH)
------------------------------------------------------------------------------------
DEMONlCBIEBER
hej misiaki!!!!!!!
jak wrażenia po tym jakże emocjonalnym i genialnym rozdziale?
SDHFCJDKGFJKJKSFHK JASSIDY SIĘ POCAŁOWALI
FINALLY, BITCHES!!! nie wiem jak wy, ale ja się prawie poryczałam JEZU
i ten psycho moment, biedny justin gdhsjd
rozdział był taki zajebisty, że ubłagałam wercię, żeby mi go oddała hahah (bo teoretycznie to ona powinna go tłumaczyć)
no więc nie rozpisuję się, zostawiam wam pole do popisu w komentarzach!!! pod ostatnim rozdziałem było ich 61, a ja się oczywiście poryczałam bo miałam nadzieję na jakieś góra 50
mam nadzieję że tym razem też mnie nie zawiedziecie i zostawicie ich jeszcze więcej, prawda kochani?
pamiętajcie o hashtagu #DemonicAwakeningPL, i następny rozdział za dwa tygodnie!
kocham was
julcia (@DEMONlCBIEBER)
* s'mores - to smakołyk przygotowywany często w Ameryce na ogniskach, składa się z przypieczonej pianki (marshmallow) polanej czekoladą i umieszczonej między dwoma herbatnikami
* "Zostaw mnie w spokoju!" - ang. "leave me alone" - kliknijcie tu (przepraszam nie mogłam się powstrzymać HAAHAH)
------------------------------------------------------------------------------------
DEMONlCBIEBER
hej misiaki!!!!!!!
jak wrażenia po tym jakże emocjonalnym i genialnym rozdziale?
SDHFCJDKGFJKJKSFHK JASSIDY SIĘ POCAŁOWALI
FINALLY, BITCHES!!! nie wiem jak wy, ale ja się prawie poryczałam JEZU
i ten psycho moment, biedny justin gdhsjd
rozdział był taki zajebisty, że ubłagałam wercię, żeby mi go oddała hahah (bo teoretycznie to ona powinna go tłumaczyć)
no więc nie rozpisuję się, zostawiam wam pole do popisu w komentarzach!!! pod ostatnim rozdziałem było ich 61, a ja się oczywiście poryczałam bo miałam nadzieję na jakieś góra 50
mam nadzieję że tym razem też mnie nie zawiedziecie i zostawicie ich jeszcze więcej, prawda kochani?
pamiętajcie o hashtagu #DemonicAwakeningPL, i następny rozdział za dwa tygodnie!
kocham was
julcia (@DEMONlCBIEBER)
biebave
Omg pierwsza! Ide czytac @drevsex
OdpowiedzUsuńOmg pocalowali sie omg xnsbsjbznzn:/&!::?:&/!(&*?99? @drevsex
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO FF DO CHOL;ERY JAPEIRDOLE ZABIJCIE MNIE NIE WYTZRYMAM ZNOWU TAK DLUGO DO 14 JEZUSIE SIWETY MATKO BOSKA DELREYOWSKA NIE WIERZE W TO CO SIE DZIEJE JASSIDY O MOJ BOZE NIE MOGE ODDYCHAC I TO ZABOJSTWO J'A JEEEEEZUSIE NIE MOGE ODDYCHAC IDE SIE USPOKOIC PA
OdpowiedzUsuń@darkgomeznight
RYCZEE TO JEST TAK ZAJEBISTE BOZE BIEDNY JUSTIN, ALE JASSIDY!!! HHSHDHJSIA
OdpowiedzUsuńO Bozeee, cudowny rozdzial!!! Pocalunek najlepszy haha omg. W ogole tak mi szkoda Justina, jeju. Dobra, moalam isc spac zaraz po przeczytaniu tego rozdzialu, ale sie rozbudzilam przez niego hahha. Nie moge doczekac sie kolejnego, swietne:*
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO ESHIDUJIVYIJLNHVFCUOJL
OdpowiedzUsuńPocałowali się, nareszcie dktkvdkentkcndn
OdpowiedzUsuńJejku, szkoda mi było Justina jak przeczytałam to co się działo w domu :/
Szkoda, że rozdział dopiero za 2 tygodnie, ale i tak z niecierpliwością czekam na 14. :) xx /@bizzlessmile
o moj boze jassidy dshfdsjfhdsj kocham ich
OdpowiedzUsuńojejku swietny
OdpowiedzUsuńkocham cie kocham to fanfiction kocham to tak bardzo jezu 😭😭😭
OdpowiedzUsuńte fanfcition mnie niszczy przysiegam , biedny Justin sdfjgh:(/ @zxcvjklx
OdpowiedzUsuńRozdział naprawdę genialny, wydarzyło się coś przy czym serce się cieszy <3
OdpowiedzUsuńMiłej dalszej pracy :)
shjsjshdhshshhdd umieram Jassidy
OdpowiedzUsuńjezuuu ten pocalunek >>>>>>
Jezu ale genialny! Lekko przeraziła mnie ta psychiczna scena z J'em ale no ale bez niej rozdział nie byłby kompletny. Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń@awhmyboyzz
OMG UMARŁAM POCAŁOWALI SIĘ jajabakxbwusbhzgebidudmw *,*
OdpowiedzUsuńA to zabójstwo... Matko ja się go aż czasami boję serio.
No ale jest postęp! Postawił się (tak trochè) głosom! No a jego ojciec?! JEZUUU JA CHCE JUZ NASTĘPNY PIĄTEK!
Wreszcie pocałunek! Czekam na 14 rozdział :))
OdpowiedzUsuń@xirinbizz
NAJLEPSZE FF NA ŚWIECIE, KOCHAM
OdpowiedzUsuń@DarkNightBieber
JEZUSIE RYCZE!! TEN MOMENT JASSIDY OMG
OdpowiedzUsuńjejkuuuu Jassidy ♥
OdpowiedzUsuńHAHAHAHA LEAVE ME ALONE HAHAHAHAHAHAHA BOZE TEZ MI SIE TO Z TYM SKOJARZYLO HAHAHAHAHAHAHA JA PIERNICZE
BOZE PLACZE NIE MOGE TO NIE DLA MNIE JASSIDY BOZE UMALRAM PRZEZ TEN MOMNET I TEN JUSTIN BIEDN BJEZUSIE NIE MOGE KOCHAM NAJLEPSZE FF DHFFHUEDHFBGHEJDFHVNJFVH // CZESCBIEBER
OdpowiedzUsuńJASSIDY SFBXGIHXSBJJZSHVGICgbhivdt czekam na kolejny rozdział DA, kocham.
OdpowiedzUsuńOmg to jak się pocałowali to zabójstwo ffjcshvvdhx najlepsze ff!! Kocham i czekam na następny jfjdkdnd
OdpowiedzUsuńDollarbiebz
kdkfkajajdwksnxkakw genialny rozdzial w koncu sie pocalowali sjskdkska nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu
OdpowiedzUsuńjezu super aaaaaa nareszcie sie pocałowali chociaz tato Cass wszytsko zniszczył :O kocham to <3
OdpowiedzUsuńSwietny ten rodzial, dobrze przetlumaczony
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział!
OdpowiedzUsuńOMG JASSIDY ! ! ! ! ! ! *O*
OdpowiedzUsuńTen pocałunek >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Wspaniały rozdział, czekam na nn xx
uwkahcuilsdbafileukhcsdkl *___________* pocałowali się! Boże, powietrza! chcę więcej takich momentów! <3
OdpowiedzUsuńa jeśli chodzi o rozdział to.... jak zawsze genialny! :)
@saaalvame
w końcu się pocałowali yaaaay abahiajahajaja! czekam na następny
OdpowiedzUsuńświetny rozdział omg oni się pocałowali mam feelsy, miałam taką nikłą nadzieję, że Jus nikogo nie zabije haha Ale się załamał biedaczek, Boże schizofrenia jest straszna, strasznie współczuję ludziom, którzy ją mają. Rozpisałam się haha tak czy siak czekam na następny rozdział xx
OdpowiedzUsuń@AniolyCiemnosci
Hej, dzięki za komentarz. Opis fabuły, który w nim zamieściłaś zdecydowanie zachęcił mnie do zajrzenia tutaj, no ale nic w tym dziwnego, lubię czytać tego typu historie. Zaraz zabieram się za opowiadanie, bo dopiero co wróciłam do domu. Pewnie zejdzie mi do późnej nocy. Tak, będę czytać o Justinie, który jest psychopatą-mordercą w nocy :) to zupełnie w moim stylu.
OdpowiedzUsuńWasze tłumaczenie oczywiście ląduje u mnie w linkach.
Okej, nie zanudzam już :)
Pozdrawiam i lecę czytać!
Weronika
[nsfw-tlumaczenie.blogspot.com]
jejku, dziekuje ci za umieszczenie naszego tlumaczenia na nsfw kochanie. mam nadzieje, ze spodobalo ci sie demonic awakening. jeszcze raz dziekuje i pozdrawiam:)
UsuńUdyhsvsh jezu chce juz 14 rozdział hshvhs 💞💞
OdpowiedzUsuńpocałowali się yaaas aajhsdajkd
OdpowiedzUsuńPocałunek <3
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział jak zwykle :D
Jdjdjxnus Kocham Cassidy za to bo powiedziała swojemu tacie, a jak Justin zabijał tego człowieka to mi tak przykro było, ughh. Ogólnie rozdział zajebisty, bo i morderstwo i Jassidy hsnsjs czekam na następny i chyba nie wytrzymam i będę coś podpatrywać po angielsku hehe
OdpowiedzUsuńNie jestem fanką tego typu opowiadań, ale wiele osób mi je polecało, więc oto jestem i wcale, ani troszeczkę tego nie żałuję. Cieszę się wręcz, że wzięłaś się za tłumaczenie tego opowiadania. Oficjalnie zostałam shipperką Jassidy, są przesłodcy razem, aw! Mam wrażenie, że ten nieznajomy na początku każdego rozdziału to tata Justina, nie wiem czemu, po prostu strasznie mi się tak wydaje. Na pewno będę tutaj częściej zaglądać i życzę powodzenia w tłumaczeniu!
OdpowiedzUsuń[theschooljanitor-tlumaczenie]
Jezu, jakie to super. Dodawaj już następny bo minęły dwa tygodnie. :(
OdpowiedzUsuńextra, ktoś wyżej napisał że ten głos to może być tata Justina!
OdpowiedzUsuńw 100% się zgadzam, to bardzo możliwe :) ten moment Jassidy był przesłodki, nie moge sie doczekac nexta :D
btw kiedy nowy rozdział? minęły dwa tygodnie :P
OdpowiedzUsuńLoL dużo mnie ominęło :) zajebisty rozdział :D
OdpowiedzUsuń