piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 9

OSTRZEŻENIE
TEN ROZDZIAŁ JEST CHOLERNIE PSYCHICZNY, POJEBANY I ZDECYDOWANIE NIE DLA OSÓB O SŁABYCH NERWACH. JEŚLI NIE CZUJESZ SIĘ NA SIŁACH, NIE CZYTAJ. DZIĘKUJĘ:)
----------------------------------------------------------------------------------





Unknown's POV

Chodzicie do szkoły? Którego przedmiotu nienawidzicie? Ja nie cierpiałem chemii, choć wiedziałem, że pewnego dnia może się przydać. J także o tym wiedział…


Regular POV

W spokojniejszej części Stratford pełno było małych domów, małego hałasu, a także małych przestępstw, które się tu zdarzały, jednak wszyscy w mieście byli świadomi obecności tego, kogo nazywają –J…

Zbrodnie tego złego do szpiku kości człowieka, przypominającego demona, i jego złowrogie działania nigdy nie opuszczą umysłów mieszkańców Stratford, w tym Cassidy Johnson, dziewczyny znanej z tego, że jest bardzo towarzyska, choć może zbyt ciekawska, by  pozostać bezpieczną. Wracając do tematu, J pragnął dodać trochę różnorodności do swoich zbrodni, poszerzając zakres tego, kogo będzie atakował, gdzie i jak.

Głosy ponownie pojawiły się w głowie J’a. Przykładałeś się kiedykolwiek do szkoły?

- Na niektórych lekcjach… Chociaż przez większość czasu raczej śniłem na jawie, siedziałem na końcu klasy, nudziłem się i prawie zasypiałem… – odpowiedział cicho, idąc przez osiedle w za dużej bluzie z założonym kapturem.

Powinieneś, bo mam pomysł…


Tymczasem w zwyczajnym pokoju, w zwyczajnym domu siedziała jedyna osoba obecna w nim w tamtej chwili – nastoletnia dziewczyna, która wlepiała wzrok w świecący ekran swojego laptopa, oglądając jakieś znalezione przypadkiem wideo na YouTube przedstawiające przewracającą się żyrafę. Gdy zdała sobie sprawę, że w rogu jej ekranu widniała godzina 21:24, zdecydowała w końcu skończyć swoją pracę domową na psychologię, jako że chciała mieć otwartą drogę do zostania w przyszłości psychologiem. Savannah była dobrą uczennicą pragnącą mieć dobre wyniki, ale była również typową nastolatką, która spędzała w internecie godziny.

- Cholera jasna, muszę skończyć to wypracowanie. – Kliknęła ikonkę dokumentu zawierającego jej w połowie ukończone wypracowanie na temat ludzkich zachowań, modląc się, że otrzyma z niego 6+ – szczególnie, że w poprzedni weekend spędziła na jego pisaniu 3 godziny.

Nagle lampka na stoliku obok niej zaczęła mrugać, sprawiając, że ciarki przeszły jej po plecach. Serce Savannah przyspieszyło bicie, gdy wydało jej się, że słyszy ciche kroki na dole. Poczuła, jakby serce podeszło jej do gardła. W jej głowie rozgrywały się wszystkie możliwe scenariusze. Mimo to, była ona typem dziewczyny, która nie boi się niczego, co znaczyło, że nic nie powstrzyma jej przed zejściem na dół i sprawdzeniem, co dzieje się z zasilaniem.

Ostrożnie wstała z łóżka, biorąc ze sobą telefon. Zamierzała go użyć jako latarki, na wypadek gdyby zasilanie miało całkiem wysiąść. Powoli zeszła po schodach do kuchni, gdy usłyszała powolny odgłos skrobania. Boom. Zasilanie wysiadło zupełnie, więc dziewczyna włączyła szybko flesz w telefonie, oświetlając nim całą kuchnię. Wyglądało na to, że wszystko jest w porządku…

- Niespodzianka.

Usłyszała mroczny, zachrypnięty głos przeszywający ją i poczuła, jak oddech nieznajomego łaskocze ją w szyję.

Dziewczyna powoli się odwróciła, w myśli rozkazując sobie, żeby zachować spokój. Przeklinając się w duchu, zobaczyła parę matowo czarnych oczu przyglądających jej się, z palcami owiniętymi wokół rączki jakiegoś okrągłego przedmiotu. „Umrę”, powtarzała sobie w głowie szybciej i szybciej, gdy przedmiot uniósł się, ale ona była sparaliżowana strachem. Nie mogła się ruszyć, zupełnie jakby ktoś przykleił jej stopy do podłogi super mocnym klejem. Jednak zanim była w stanie o czymkolwiek pomyśleć, straciła przytomność.


Cassidy’s POV

Usłyszałam głos Ashley, gdy schodziła po schodach, ubrana w zwyczajne legginsy i bluzę z kapturem. – Gdzie Justin? – spytała, siadając obok mnie na kanapie.

- Wyszedł, a co? – Zdziwiła mnie tym pytaniem, myślałam, że się nienawidzą.

- Jest jakoś ciszej i mniej denerwująco.

No tak, jak zwykle – negatywne komentarze mojej siostry o człowieku, który przez 3 lata przechodził przez załamanie psychiczne i ma za sobą długi powrót do zdrowia.

- Dlaczego go nienawidzisz? – spytałam, podsuwając moją szklankę z lemoniadą do ust i biorąc łyk.

Dziewczyna westchnęła. – Jest popieprzonym zarozumiałym dupkiem, cholernie zapatrzonym w siebie. „Żebyś mogła gapić się na mój abs”… – powiedziała niskim głosem, naśladując Justina, po czym przybrała zdegustowany wyraz twarzy. – Okropne.

Spojrzałam na nią. – Tak czy siak, jest niezły. – Na moich ustach uformował się lekki uśmiech, gdy pomyślałam o jego idealnie wyrzeźbionych mięśniach i tatuażach. Zrobił sobie cholernie dużo tatuaży w przeciągu dwóch tygodni, to szalone. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, może to Justin?

- Tata! – pisnęła Ashley, a ja podniosłam wzrok i zobaczyłam znajomą twarz mojego ukochanego taty, który od pół roku był w podróży biznesowej.*

- Tata! – powtórzyłam za Ashley i obie wpadłyśmy mu w ramiona.

- A oto i moje dwie ulubione dziewczynki! Wiem, wiem, miałem wrócić do domu za parę miesięcy, ale nie potrzebowali mnie dłużej w szpitalu, więc wziąłem pierwszy lepszy lot do domu. – Ponownie nas przytulił. Musiał jeszcze poznać Justina.

Przez jakieś 20 minut rozmawialiśmy o pracy taty w Vancouver, gdzie przeprowadzał operacje, a także o drugiej stronie Kanady, o krajobrazie i tamtejszych ludziach. Tata cały czas napominał, że pewnego dnia zabierze tam mnie, Ash i mamę na rodzinne wakacje. To brzmiało świetnie, móc spędzić trochę czasu z rodziną, tym bardziej, że wiedziałam, że mama pracuje tak samo ciężko, jak zawsze tata, kiedy nie ma go w domu.

- Oh, tato, mamy gościa mieszkającego tutaj – wspomniałam, żeby nie był zaskoczony, kiedy Justin wejdzie przez drzwi.

- Ah tak, wasza mama mi mówiła. Jake, tak?

- Justin, tato.

Zaśmiał się. – Najwyraźniej nie słuchałem zbyt uważnie.

- Hm? – zażartowała Ashley, udając, że nie słuchała, czym sprawiła, że tata zachichotał.

- Tęskniłem za wami… Więc opowiedzcie mi, jaki jest Justin?

Od razu poczułam negatywne wibracje od Ashley, więc odezwałam się pierwsza, tym samym blokując Ash możliwość powiedzenia czegokolwiek. – Jest fajny, ale inny. Bardzo bipolarny. Może być największym idiotą na całym świecie, a po chwili z jakiegoś powodu być miły. Mam przeczucie, że on bardzo się stara, żeby znowu być normalnym, ale jest ktoś wewnątrz niego, wołający, próbujący przedostać się do rzeczywistości. Wydaję mi się, że on myśli że trudno jest zmierzyć się z rzeczywistością, więc trzyma tą wewnętrzną osobę… wewnątrz siebie.

Tata pokiwał głową, po czym odwrócił się do Ashley.

- Nienawidzę go.

- Rozumiem… Więc co na obiad?


Savannah's POV

Rozbłysło jasne światło, dzięki czemu mogłam zobaczyć, gdzie jestem i poczuć, że pływam. Unosząc się na wodzie w mojej wannie, czułam się, jakbym leżała na chmurze. Nie czułam nóg, jedynie mój umysł pracował, z kolei moje oczy skoncentrowały się na postaci stojącej nad wanną ze złowrogim uśmieszkiem na twarzy. Pomyślałam, że był bardzo atrakcyjny, nawet mimo tego, że pewnie zamierzał mnie zabić. Napięcie było wyczuwalne w powietrzu, gdy jego oczy spotkały moje.

Wtedy jego ręka powoli zaczęła się przechylać, przez co jakaś sól wsypała się do wanny, w której leżałam naga. Dziwny palący ból zaczął mnie ogarniać, sprawiając tym, że zaczęłam krzyczeć z czystego cierpienia… To tak jakbym była żywcem obdzierana ze skóry, jednak gdy spojrzałam w dół i zobaczyłam moją rozpuszczającą się skórę, dostrzegłam, że jest to dokładnie to, na co wygląda.

Diaboliczny śmiech satysfakcji wypełnił pomieszczenie. Pochodził on od nieznajomego, który przyglądał się, jak moja skóra się rozpuszcza. To był czas w którym umrę… ale dlaczego tu? dlaczego teraz? dlaczego tak? Zadawałam sobie te pytania i zastanawiałam się, dlaczego ten człowiek ma taką ochotę widzieć, jak niewinna nastolatka cierpi. Mój umysł cały czas pracował, przez co dokładnie czułam ból w każdym centymetrze mojego ciała. Więcej krzyków wydobywało się z moich ust, podczas gdy nieznajomy nic nie mówił, jedynie śmiech i satysfakcja była wypisana na całej jego twarzy. Spojrzałam mu w oczy wzrokiem pełnym smutku i bólu, jednak w zamian nie dostałam nic. Brak odpowiedzi, jedynie czarne, tajemnicze oczy tej niemoralnej osoby.


Justin's POV

Ta satysfakcja, kiedy oglądasz jak ludzie cierpią, patrzą ci w oczy i liczą, że zobaczą w nich coś dobrego. To wszystko bzdury. Większość jej ciała już się rozpuściła, a ja cieszyłem się widokiem śmierci, krwi i bólu, które sprawiały, że moja głowa była lżejsza, a głosy spokojniejsze. Wygląda na to, że będę dobrze spał dzisiejszej nocy… Oczy dziewczyny w końcu się zamknęły. Jej ciało pozbawione było skóry, życie całkowicie ją opuściło.

Teraz pozostało mi tylko złożyć podpis, więc wziąłem do ręki lśniący nóż leżący na umywalce, tylko czekający  na to, aż moje dłonie chwycą za jego rękojeść. Robiąc szybkie nacięcie na jej szyi, wyryłem napis wzdłuż jej obojczyka.

(Dis)solve this crime, bitches. -J*

Nagle usłyszałem, jak drzwi frontowe się otwierają, co oznaczało, że ktoś wrócił do domu. Usłyszałem szelest reklamówek z zakupami. Poderwałem głowę i spojrzałem w górę, gdzie zobaczyłem otwarte okno. Wyskoczyłem przez nie, lądując na dachu garażu. Przebiegłem szybko kilka kroków i zeskoczyłem z niego, tym razem lądując na ziemi. Poszedłem szybko do domu, chcąc już znaleźć się w moim ciepłym łóżku. Sama myśl o tym uświadamiała mi, jak cholenie zimno jest.

Wygrzebując klucz z mojej kieszeni, wsunąłem go do zamka w drzwiach, otwierając je. Usłyszałem czyjąś rozmowę, co wywołało u mnie jęk na myśl, że ludzie wciąż nie śpią. Wszystkie głowy zwróciły się teraz w moją stronę, co oznaczało, że musiałem przyciągnąć ich uwagę. Zauważyłem, że była tam nieznana mi twarz. Był to mężczyzna w średnim wieku.

- Justin, to mój tata. – Cassidy wstała, a ja podszedłem bliżej, gdy jej tata również wstał.

- Miło mi pana poznać. – Uścisnął moją dłoń.

- Mi również synu, mów mi Frank. Tylko… czy mogę o coś zapytać? – Nieznacznie zmrużył oczy.

- Oczywiście.

- Co masz na koszulce?

Spojrzałem w dół… kurwa.

Na mojej koszulce widniała wielka plama krwi...





*przypis dla spostrzegawczych - nie wiem czy zwróciliście na to uwagę, ale tata Cass i Ashley był wspomniany w 2 rozdziale i był wtedy w domu, a tu jest napisane, że od pół roku był w podróży biznesowej. najwyraźniej autorki zmieniły zdanie, haha

*(Dis)solve this crime, bitches -J - gra słów. "solve this crime" znaczy "rozpracujcie to przestępstwo", a "dissolve" znaczy "rozpuszczać się"... czyli kolejne inteligentne nawiązanie J'a do sposobu zamordowania swojej ofiary. brrr

---------------------------------------------------------------------------------

biebave

hej tu werka (@biebave) przetłumaczyłam ten rozdział ((z pomocą julci haha))
mam nadzieję że nie jest tak źle i że wam się spodoba bo te morderstwo jest przerażające
nie umiem pisać takich rzeczy więc no, komentujcie i kocham was skarby


bIessedjelena

hej moje piękne misiaczki!!!!!!!!
doczekaliście się wreszcie!!!! oto i wasz upragniony rozdział 9:)
jak wrażenia? przyznacie, że to zabójstwo było cholernie psychiczne, prawda? J jest spierdolony do potęgi jezu. i ta końcówka... ciekawe jak Justin wybrnie z sytuacji ghfdr

rozdział tłumaczony w połowie przeze mnie, w połowie przez wercię. byłybyśmy mega wdzięczne, gdybyście wypowiedzieli się w komentarzach co do jakości tłumaczenia. proszę, to dla nas naprawdę mega ważne. dla was to kilka sekund, a nawet nie wiecie, jak ciepło robi się wtedy na serduszku.

a teraz mały spoiler: rozdział 10 będzie krótki, ale za to będzie w nim coś, na co chyba wszyscy czekacie... domyślacie się, co?:) rozdział wstawi weronika, bo ja będę wtedy na obozie haha


kocham was, i nie zapomnijcie o tym, że następny rozdział za 2 tygodnie!!
jula (@bIessedjelena (@/drevvsex - tak, zmieniłam user, znowu))


PS. nie zapominajcie o hashtagu #DemonicAwakeningPL!!!! tweetujcie, bo jak nie tweetujecie, to nie mam co RTować, a jak nie mam co RTować, to nie mam jak promować DA haha

piątek, 20 czerwca 2014

Przepraszamy:(

hejka, skarby.

przepraszamy. 
to nie jest nowy rozdział. 
musimy wam powiedzieć coś bardzo ważnego.

Demonic Awakening w oryginale ma na razie tylko 10 rozdziałów, a autorki dodają nowy rozdział przeciętnie raz na 2 tygodnie, czasami nawet rzadziej. jesteśmy przy 8 rozdziale i niedługo nie będziemy mogły dodawać nowego co piątek, bo będzie to po prostu niemożliwe. 

dlatego rozdział 9 dodamy w przyszły piątek, na dobry początek wakacji:) od tej pory rozdziały będą pojawiać się co 2 tygodnie, choć oczywiście nic nie jest pewne - wszystko zależy od tego, jak często będą dodawać je autorki (a my też musimy mieć czas na tłumaczenie). możliwe, że podczas wakacji będą pisać więcej - więc i rozdziały będą się pojawiać częściej. zobaczymy.


mam nadzieję, że zrozumiecie nas, misiaki
kochamy was i dziękujemy, że jesteście. 

bądźcie do końca. okej?


jula (@drevvsex) i weronika (@biebave)



PS. przepraszam, że was troszkę okłamałam na tt, pisząc, że jest nowy rozdział, ale musiałam jakoś ściągnąć waszą uwagę, no wiecie:( /julcia

piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział 8

Unknown's POV

Tajemnice, tak wiele tajemnic jest na tym świecie… Ale my musimy trzymać je dla siebie, przez wzgląd na ranienie innych.


Chelsea’s POV

Zeszłam do szkolnego holu, zastając tam Tylera. Powiedziałam mu, żebyśmy spotkali się przy bibliotece. Uśmiechnęłam się na jego widok. – Aye, Ty Ty. – Przytuliłam go, owijając ramiona wokół jego szyi.

Chłopak zachichotał i odwzajemnił uścisk, łapiąc mnie za nadgarstek. – Hej, Chels – uśmiechnął się, puszczając mnie. – Chcesz iść na dach? – Oboje się uśmiechnęliśmy.

- Tak, chodźmy. – Zarumieniłam się lekko i spuściłam wzrok, podążając za nim w kierunku schodów prowadzących na samą górę budynku szkoły.

Od czasu drugiego roku Tyler i ja zawsze wchodziliśmy na dach i rozmawialiśmy o wszystkich problemach, z jakimi przychodziło nam się zmierzyć. To była taka nasza kryjówka, o której wiedzieliśmy tylko ja i on. Nawet Cassidy o niej nie wiedziała. Tylko Tyler i ja.

Weszliśmy po schodach i od razu zostaliśmy otoczeni przez przepiękny ogród z różami i winoroślami, z widokiem na szkołę. Tyler uśmiechnął się i spojrzał na mnie. – Więc o czym chciałaś ze mną porozmawiać, panno Bennett?

Lekki uśmiech pojawił się na mojej twarzy. – Cóż, chciałabym pogadać o tym rzekomym psychopacie, Justinie Bieberze.

Zobaczyłam, że cały zesztywniał, a jego źrenice się rozszerzyły.

- Tyler, wszystko będzie dobrze, to zostanie między mną a tobą, dobrze? – uspokoiłam go.

Chłopak westchnął i przeciągnął palcami po włosach, zaczesując je do tyłu. – Chels, po prostu nie mogę ci powiedzieć, okej? Proszę, zrozum…

Jęknęłam i spojrzałam na niego. – Ty, przestań, przecież nie może być aż tak źle – próbowałam go przekonać, ale on nadal mnie nie słuchał.

Przyjaciele powinni sobie ufać, prawda? Tak jak ja i Cassidy, które mówimy sobie o wszystkim. Ale może te zasady po prostu go nie dotyczą, bo jest chłopakiem?

Żadne słowo nie wydobyło się z jego ust, więc jęknęłam:

– Wow, Ty. Wiesz, że ja i Cass mówimy sobie o wszystkim i…

- Chels…

- Nie! Bądź cicho i słuchaj. Jestem twoją najlepszą przyjaciółką, zresztą jestem pewna, że równie dobrze jak mnie mógłbyś powiedzieć to Cassidy.

Westchnienie wydobyło się z jego ust. – To nie tak.

- Więc o co chodzi Tyler?! Huh?! Boli mnie to, że mój najlepszy przyjaciel ma przede mną jakieś tajemnice!

Wywrócił oczami, zirytowany. – Co? Tak jak my trzymamy to miejsce w tajemnicy przed Cassidy? – Podniósł głos, a ja poczułam, że ma rację. Ucichłam, odpowiadając mu milczeniem. – Powiem ci, kiedy będę gotowy.

- Dlaczego kurwa nie teraz? Tyler, to jest ważne dla mnie i Cassidy. I... Cholera, podobasz mi się od trzech lat, odkąd pierwszy raz się spotkaliśmy – krzyknęłam, wyrzucając ramiona w powietrze w wyrazie frustracji.

Tyler otworzył szeroko oczy, zszokowany. – Chelsea… N-nie wiedziałem. – Spuścił wzrok i podrapał się po karku. – Cass o tym wie?

Wywróciłam oczami. – Oczywiście, że tak, ale ty jesteś pod jej zbyt dużym wpływem. Wiem, że ją lubisz. To dlatego zawsze zachowujesz się dziwnie, kiedy ktoś wspomni o Justinie Bieberze – powiedziałam.

Jego wzrok złagodniał, gdy spojrzał na mnie. – Chelsea… Powiem ci, o co z nim chodzi, kiedy będę gotowy, okej? – Pogładził mnie kciukiem po policzku. Nagle poczułam, jak w moim brzuchu zaczynają fruwać motylki. Oczy Tylera błyszczały jak piękne gwiazdy i były wpatrzone w moje, sprawiając, że był to dla mnie jeszcze piękniejszy widok. Chłopak pochylił się i przyłożył swoje usta do moich, całując mnie delikatnie. Odwzajemniłam pocałunek, owijając ramiona wokół jego szyi.

Doświadczyliście kiedyś tego uczucia, kiedy jesteście z osobą, która wam się podoba, i coś naprawdę zaczyna się dziać? To jeden z głównych problemów młodzieży, więc wielu ludziom ktoś się podoba – czasem jest to ktoś, z kim są blisko, a czasem ktoś zupełnie obcy. Wyobraźcie sobie smak słodkich ust tej osoby na swoich, perfekcyjnie zsynchronizowanych ze sobą, poruszających się w idealnym rytmie…

Po około pięciu minutach odsunęliśmy się od siebie. Oboje oddychaliśmy szybciej niż przed chwilą. – Nie możemy o tym nikomu powiedzieć… A szczególnie nie Cassidy – powiedział Tyler, wzdychając. Musnęłam ustami jego policzek.

- Obiecuję – uśmiechnęłam się. Odwzajemnił uśmiech i przerzucił mi rękę przez ramię. – A teraz wracajmy do klasy.


--------------------------------------------------

Tyler’s POV

Minęły 3 lata od śmierci Brianny. To było bardzo trudne dla mnie i całej mojej rodziny, dowiedzieć się, że moja słodka i piękna… choć nie taka niewinna siostra nie żyje. Ludzie do tej pory rozmawiają o tamtym tajemniczym zdarzeniu, kiedy to setka uczniów została brutalnie zamordowana, jednak czy to nie dziwne, że nikt nie zadzwonił na 911? Byli zbyt upici, czy połowa z nich po prostu zemdlała?

„Będziesz wyglądać ładniej martwa”? Co to za popierdolony cytat?

Miałem wtedy 15 lat i byłem tylko uczniem pierwszego roku. To był właśnie ten rok, w którym poznałem piękną dziewczynę o ciemnoblond włosach i lśniących zielonych oczach, którą dziś nazywam moją najlepszą przyjaciółką Cassidy Johnson. Dzień śmierci mojej siostry był zarazem najgorszy, jak i najlepszy…

Ugh, początek szkoły średniej, a już zaczyna robić się trudno… Jak do cholery mam znaleźć brakujący kąt? Cosinus, sinus czy tangens? Co za gówno. Wszystkim, o czym potrafiłem w tamtej chwili myśleć, była Cassidy. Dzisiaj w końcu do niej zagadałem i wow, jej głos był taki czysty i delikatny… Przez to podobała mi się jeszcze bardziej. Miałem nadzieję, że do końca tego roku uda mi się ją poznać trochę lepiej. Czasem przynosiła te pyszne ciasteczka, na widok których ślina napływała mi do ust i burczało mi w brzuchu.

Chciałbym być jej przyjacielem. Wyglądała na naprawdę miłą. Nigdy wcześniej nie czułem czegoś takiego do dziewczyny. Ale lubię to uczucie. Sprawia, że czuję się jak normalny chłopak.

Podszedłem do jej stolika, przy którym siedziała ze swoją ładną przyjaciółką o ciemnych włosach. – Hej, jestem Tyler. – Posłałem im uśmiech.

Cassidy i jej przyjaciółka uśmiechnęły się obie, po czym szepnęły coś do siebie. Odwróciły się z powrotem do mnie. – Tyler, chciałbyś być naszym gorącym przyjacielem-chłopakiem? – zachichotały.

Zaśmiałem się cicho, wsuwając ręce w kieszenie. – Pewnie. – Usiałem naprzeciwko nich.

- Naszym celem było zdobycie przyjaciela-chłopaka na początku pierwszego roku, i wygląda na to, że nadajesz się idealnie. Wyglądasz na typ sportowca, uprawiasz jakieś sporty? – spytała brunetka.

- Oh, tak. Uprawiam lacrosse i gram w baseball – odpowiedziałem, uśmiechając się do nich obu. Odwzajemniły uśmiech.

- To fajnie. – Skinąłem głową i spojrzałem na nie. – Oh, byłabym zapomniała. Jestem Cassidy. – Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, po czym wskazała na swoją przyjaciółkę. – A to jest Chelsea. My też jesteśmy na pierwszym roku.

- Jakie są wasze plany? Zobaczmy, czy mamy razem jakieś zajęcia – odezwała się Chelsea. Miała włosy koloru ciemnoblond i niebieskie oczy, a także nieco dziecinną, lecz naturalnie piękną twarz. Jej głos był delikatny i melodyjny. Miałem przeczucie, że zostaniemy przyjaciółmi na długo. Tak, często miałem takie „przeczucia”… To dziwne, bo moja mama mówi, że to coś w rodzaju daru, jednak Brianna uważa po prostu, że zachowuję się jak idiota.

Siedzieliśmy tam wszyscy i opowiadaliśmy o sobie. Dowiedziałem się, że mama Cassidy jest prawnikiem, a mama i tata Chelsea pracują jako autorzy. Moi rodzice są cały czas ze sobą, ale Cassidy prawie nigdy nie widzi swojego taty, bo jest „człowiekiem biznesu” i cały czas wyjeżdża na jakieś biznesowe podróże z dala od domu. Było mi przykro z tego powodu.


----------------------------------------------

Dwa razy w tygodniu Cassidy przynosiła do szkoły te niesamowicie pyszne ciastka, zawsze świeżo upieczone, wypełnione czekoladą, która po prostu rozpływała się w ustach i prześlizgiwała się przez twoje gardło w czystej rozkoszy. Niebo w torebce.

- Powinniśmy je jakoś nazwać… – mruknęła Chelsea z buzią wypełnioną ciastkami.

- Ciasteczka Cass? – Cassidy poderwała głowę, by po chwili nią potrząsnąć. – Nie… uhm…

- Ciasteczka Johnsonów! – Moja twarz rozjaśniła się na ten pomysł.

- Idealnie – uśmiechnąłem się.

Był już koniec dnia, więc pokonałem drogę do domu, idąc tym szybciej, że bardzo potrzebowałem skorzystać z toalety. Jedyne, co mogłem zrobić, to wręcz pobiec do domu i przepychając się przez wszystko i wszystkich, iść prosto do toalety.

Po wszystkim zszedłem po schodach na dół, by zobaczyć moją siostrę Briannę siedzącą na skórzanej kanapie w salonie, gadającą przez telefon ze swoją „najlepszą kumpelą”.

- Nie ma mowy, naprawdę. – Jej wysoki chichot wypełnił pokój, w mojej głowie tłukąc każdy kawałek szkła na świecie. – Zaprosił dosłownie wszystkich… Serio?! Nawet jego?! Ale Steph, ten dzieciak zawsze siedzi z tyłu klasy, z nikim się nie zadaje, on… jest nikim.

Wywróciłem oczami na nieznośną paplaninę mojej siostry i powędrowałem do kuchni, zastając tam moją mamę i tatę rozmawiających o jakimś gównie związanym z pracą. Moja siostra weszła do pomieszczenia za mną, poprawiając swoje włosy.

- Mamo, tato… Idę dziś wieczorem na imprezę, okej? – Uniosła pytająco brwi.

Moja mama westchnęła, zdejmując swoje okulary. – Kochanie, byłaś już na jednej w zeszłym tygodniu.

Usłyszałem, jak stopa Brianny uderza o podłogę, gdy dziewczyna tupnęła nogą, zirytowana. – Ale to największa impreza roku! Tym bardziej, że jesteśmy w ostatniej klasie, to będzie nasza ostatnia impreza przed zakończeniem szkoły.

- Dobrze, ale wróć przed północą, młoda damo – powiedział tata. Brianna pisnęła z radości i pobiegła na górę.

Zacząłem iść za nią, gdy nagle zatrzymałem się w miejscu, a fala niepokoju uderzyła we mnie jak tsunami. Coś złego miało się zdarzyć.

- Bri. – Dogoniłem ją. – Jesteś pewna, że chcesz iść?

- Nie bądź głupi, braciszku, oczywiście że chcę iść. Mowa o imprezie, którą organizuje rozgrywający drużyny futbolowej, będzie na niej dosłownie każdy. Nie mogę jej przegapić. – Zaczęła przeszukiwać swoją szafkę z ubraniami.

- Mam po prostu złe prze…

Przerwała mi. – Zamknij się, Ty. Idę na tą imprezę.

- Proszę, po prostu mnie posłuchaj – jęknąłem w odpowiedzi.

- Wybacz bracie, muszę przygotować się do imprezy. – Wypchnęła mnie przez drzwi, a ja przetarłem twarz dłonią. Wszystkim, o czym mogłem w tamtej chwili myśleć, była ta impreza, gdy nagle moje rozmyślania zostały przerwane przez dzwonek telefonu.

Dzwoniła Cassidy. Punkt dla mnie. Odebrałem i przyłożyłem telefon do ucha.

- Co jest, Johnson?

- Hej, Cappileti, co robisz? – Jej głos wypełnił moje uszy, powodując uczucie motylków w moim brzuchu.

- Nic takiego, mam tylko kolejne ze swoich dziwnych przeczuć. Kojarzysz Brada Haydena?

- Gorącego rozgrywającego Brada Haydena z ostatniej klasy?

- Dokładnie, m’am. Cóż, Bri wybiera się dzisiaj na jego imprezę i boję się, że stanie się jej coś złego.

Dziewczyna westchnęła. – Ty, jedyne o co możesz się obawiać to to, że zajdzie w ciążę albo zwymiotuje w twoim pokoju.

Zaśmiałem się. – Zwykle wszystko było z nią w porządku… a ona chodzi na duuużo imprez.

- Chciałabym być jak ona, taka towarzyska, ale nie mogę, bo chcę mieć dobre oceny. Nauka przede wszystkim.

- Frajerka.

- I kto to mówi?

- Przynosisz w poniedziałek ciasteczka?

- No jasne że tak, Tyler.

- Jaka dobra dziewczynka. Ja muszę odrobić pracę domową.

- Z czego masz?

Właściwie miałem do odrobienia lekcje z trzech przedmiotów. Kurwa. – Francuski, fizyka i historia. – Miałem ochotę się zabić na samą myśl o tym.

- Cholera. Też muszę zrobić historię. Nie rozłączaj się, może odrobimy to razem?

- Brzmi trochę jak randka. – Uśmiechnąłem się zadziornie.

- Nie rób sobie nadziei.

Cichy chichot wydobył się z moich ust, gdy wyjąłem z torby książkę od historii i usiadłem z nią na łóżku, przygotowując się.

Brianna nigdy nie wróciła do domu tamtej nocy. Obudziłem się rano, by dowiedzieć się, że moje przeczucie się sprawdziło. Do końca życia nie zapomnę widoku mojej mamy załamującej się na podłodze, krzyczącej z rozpaczy. Na samą myśl o tym mój żołądek skręca się w supeł.

Nienawidzę cię…


----------------------------------------------

Justin’s POV

Ciepła krew spływała po moich palcach. Przyglądałem się martwemu ciału leżącemu przede mną w kompletnym spokoju. Nigdy nie będę żałował żadnej sekundy moich demonicznych czynów.

Następnym razem uważaj. -J

Podniosłem z ziemi rozbite kawałki mojego nowego zegarka. To był ładny zegarek, zanim ten skurwysyn nie wpadł na mnie, sprawiając, że go upuściłem, a on rozpadł się na milion kawałków.

Ludzie znowu będą ciekawi… Jak to w ogóle możliwe? Jakim cudem ludziom udaje się ukrywać swoje przestępstwa tak łatwo, na przykład wchodząc do sklepu i udając, że wcale nie ma się zamiaru czegokolwiek ukraść, by po chwili brać bezkarnie z półek wszystko, na co ma się ochotę? Kryminaliści są najlepszymi aktorami, to jest fakt. Trzeba wiedzieć dokładnie, co robić, żeby zachowywać się jak normalny gość, który ma po prostu problemy emocjonalne, a w rzeczywistości być psychopatą, który nienawidzi wszystkich i słyszy głosy w swojej głowie. Dobrą rzeczą jest to, że ludzie bardzo łatwo w to wierzą.

Jak bardzo głupi są ci ludzie…





---------------------------------------------------------------------------------------

HEJKA MISIAKI!!!!!!! rozdział 8 za nami, nie wiem jak wy, ale ja shippuję Telsea jeju
J znowu zabija!! nie było to tak efektowne jak gwoździe w rozdziale 6, to fakt, ale... nie spoilerując, mogę wam powiedzieć, że w rozdziale 9 będzie takie morderstwo, tak straszne, tak psychiczne, tak cholernie chore, że nie pozbieracie się po nim do sierpnia:).........

 p r o s z ę   b ł a g a m  was o komentowanie. mój tweet "RT jeśli czytasz Demonic Awakening" RTnęło około 40 osób, więc pod rozdziałem powinno być   c o   n a j m n i e j   tyle komentarzy. proszę. błagam. dla was to kilka sekund, a dla mnie i weroniki genialna motywacja.

proszę was też o tweetowanie z hashtagiem #DemonicAwakeningPL, to także naprawdę wiele dla mnie znaczy. 


jeszcze jedna ważna sprawa: konta Justina i Cass na twitterze:
Justin: @JustinDAPL
Cassidy: @CassidyDAPL
followujcie, RTujcie, favujcie czy co tam jeszcze chcecie


no, to chyba wszystko, co chciałam wam powiedzieć. kocham was i do piątku, misie:)
jula (@drevvsex)


PS: polecam to ff --------->  
jak na razie jest tylko prolog, ale dość ciekawie się zapowiada, więc czytajcie!!

piątek, 6 czerwca 2014

Rozdział 7

Unknown's POV

Wszystko ma sens, nawet najbardziej szalone rzeczy. To jest to, co powoduje przestępczość. Uwierzcie mi, miałem takie doświadczenia i to było przed moim ukochanym J'em. Jestem złem w środku niego.


Cassidy's POV 

W niedzielę zdecydowałam, że zostanę u Chelsea na jeszcze jedną noc. Następnego dnia był poniedziałek i miałyśmy szkołę plus pracę, więc czemu nie? 

Jęknęłam i przesunęłam się na swoim miejscu, starając się nie obudzić Chelsea. Tak, śpię z nią w jednym łóżku, robimy tak odkąd miałyśmy 7 lat. Wyszłam z łóżka i założyłam moje kapcie.

- Chelsea! Chelsea, obudź się! – szepnęłam.

- Idź sobie! - Jęknęła i odwróciła się na drugi bok. Westchnęłam i powiedziałam:

- O Boże, czy to Taylor Lautner?! – Dziewczyna od razu wystrzeliła z łóżka.

- Gdzie? - sapnęła.

- Tam – uśmiechnęłam się złośliwie i wskazałam na gigantyczny plakat Jacoba Blacka.

Zmrużyła oczy i rzuciła we mnie poduszką. – Jesteś idiotką – zachichotała.

Przyłożyłam rękę do serca i wydałam z siebie jęknięcie, udając obrażoną. – I tak mnie kochasz.

Zaśmiałyśmy się i zaczęłyśmy się ubierać. – Myślisz że Pan Psychiczny i Królowa Suka już się pozabijali? – Chelsea zapytała patrząc na mnie.

Wzruszyłam ramionami w czasie gdy zakładałam spodnie od jogi.

- To prawdopodobne. – Spojrzałam na nią. – Rozmawiałaś ostatnio z Tylerem?

- Tak, a co? - Odpowiedziała, malując usta czerwoną szminką.

Usiadłam na jej łóżku i westchnęłam. – Ignoruje moje wiadomości i telefony. Myślę, że Justin ma z tym coś wspólnego, ale nie chcą mi powiedzieć. –  Przyznałam, przebiegając palcami po moich włosach.

Zmarszczyła brwi. – Porozmawiam z nim, jestem pewna, że mi powie. – Uśmiechnęła się lekko.

- Mam nadzieję. – Przygryzłam wargę i spojrzałam w dół. Westchnęła i podeszła do mnie. – Pogadam z nim, obiecuję. – Pocieszała mnie kładąc dłoń na moim ramieniu. 

W przeciągu 15 minut byłyśmy gotowe by iść do więzienia, ups, miałam na myśli szkołę. Wzdychając do siebie, udałyśmy się do jej samochodu i usiadłyśmy, gdy Chelsea odwróciła się do mnie - Zaczęłaś pracę domową zadaną na jutro? To zadanie matematyczne? 

Uderzyłam głową o siedzenie samochodu – Cholera! Zrobię to dziś wieczorem.

- Jesteś pewna, że Pan Ośmiopak nie będzie cię rozpraszał? Może chodzić bez koszulki.

Wypuściłam z siebie śmiech gdy ruszyła samochodem. – Wiesz, że on jest czasem wielkim chujem. Nie winę go, każdy uważa że jest psychopatą.

- Bo nim jest.

- Skąd to wiesz?

- Bo wiem.

- Chels…

- Cass… – Przedrzeźniła mnie, sprawiając tym samym, że się poddałam.

Ludzie są różni na swój własny sposób, ale Justin jest całkowicie inny dla mnie. Wiem, że jest dobrym człowiekiem gdzieś w środku, wiem że potrafi być szczęśliwy i może umiem wydobyć z niego dobro, by wyrzucić zło. On nie ma żadnych przyjaciół czy rodziny, ma tylko nas… Johnsonów. Musi być jakaś szczególna rzecz większa od drobinki kurzu powodująca jego szczęście albo może samotność zawładnęła nad jego uczuciami. To dla tego był niepoczytalny? Wszystko do mnie dociera. Zrobiłam badania naukowe i przeczytałam, że depresja i schizofrenia mogą być powodowane przez uczucie samotności i brak szczęścia, co oznacza, że powinnam sprawić aby był radosny, dzięki czemu będzie mógł znaleźć sobie dom, mieć dziewczynę, żyć normalnym życiem. Wszystko.

Uśmiechnęłam się do siebie, patrząc w przyszłość. Nazwana przeze mnie Operacja uszczęśliwić Justina, rozpocznie się… dziś wieczorem.



---------------------------------------------------------------

Siedziałam przy wyspie kuchennej robiąc moje zadanie matematyczne. To mój najgorszy przedmiot, ale jakoś go omijałam. Przyglądałam się równaniu wiele razy i jak bym się nie starała, po prostu nie mogłam powiększyć mojego mózgu do tego wzoru. Haha, bardzo zabawne Cass.  Spojrzałam przez moje ramię i zauważyłam Justina ubranego w luźne, bardzo nisko opuszczone spodnie, zwykłą, białą koszulkę z jeansową kamizelką i wow… wyglądał dobrze, tym bardziej w zestawieniu z jego włosami w nieładzie i jego hipnotyzującymi (wciąż załamanymi) oczami. Stal oparty o ścianę obok korytarza. Uśmiechnęłam się delikatnie i spuściłam wzrok. Stanął obok mnie i podparł łokcie na stole. 

- Odrabiasz pracę domową? – spytał.

Zmrużyłam oczy. – Nie, piekę ciasteczka. – Powiedziałam sarkastycznie.

Uniósł brwi i mrugnął. Jego twarz rozświetliła się na dosłownie trzy sekundy.

- Jeśli o tym mowa, o co chodzi z ciasteczkami Johnsonów? – Włożył winogrono do ust, przez co po chwili usłyszałam jak je przeżuwa.

Uśmiech wkradł mi się na usta. – Och, musisz ich kiedyś spróbować.

Zmarszczył swoje krzaczaste brwi, patrząc na mnie zakłopotany.

Zachichotałam. – Chciałbyś je teraz zrobić? – Zapytałam uśmiechając się.

Spojrzał na podłogę i drapiąc się po karku odchrząknął.

-Cóż… To brzmi bardzo zabawnie, ale ty musisz odrobić swoją pracę domową, a ja muszę porozmawiać z Ashley o czymś, o czym jeszcze nie myślałem – powiedział odwracając się.

To było bardziej jak „Nie lubię ludzi i nie chcę robić nic z żadnym stworzeniem żyjącym na tej planecie”, kłamstwo było wypisane na jego całej nieskazitelnej twarzy.

Szybko chwyciłam jego ramię. – O nie, Bieber. Nie wyplączesz się z tego. – Uśmiechnęłam się złośliwie i wepchnęłam go do kuchni.

Rozejrzał się i westchnął. - Musimy robić je teraz?

Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam. - Tak, musimy. Wyjmij jajka z lodówki.

Otworzywszy lodówkę wyjął karton jajek, kiedy ja poszłam do spiżarni by wziąć z niej mąkę. Wzięłam przepis zza mikrofali. 

- Okej, więc według przepisu potrzebujemy 2 jajek, 1 szklankę mąki, 3 szklanki cukru i 3 szklanki wiórków czekoladowych i 1 szklankę ciasteczek Oreo – powiedziałam, czytając przepis na głos.

Justin stał za moim ramieniem, przyglądając się. Zobaczyłam, że miał jajko za plecami. Zmarszczyłam brwi i zanim zdążyłam sie odwrócić, poczułam coś rozbijającego się na mojej głowie, potem jakaś kleista ciecz spłynęła po moich włosach, jajko było na całej mojej głowie. On właśnie rozbił nade mną jajko. Zamrugałam kilka razy i spojrzałam na niego.

- Chcesz się bawić w ten sposób, huh?

Uśmiechnął się złośliwie chichocząc gardłowo. - Sprawdź mnie, jajogłowa. - Śmiał się głośno.

Zacisnęłam dłonie w pięści. – Wyzwanie przyjęte. – Uśmiechnęłam się z wyższością i wzięłam garść mąki sypiąc mu prostu w twarz. 

- Ups? – Powiedziałam niewinnie i na niego spojrzałam.

Jego piękne oczy przeszły z brązowego na głęboki odcień czerni. Popchnął mnie na blat kuchenny. – Gdybym był tobą księżniczko, nigdy więcej bym tego nie zrobił – wyszeptał chrapliwym głosem.

Patrzyłam na niego w całkowitym szoku. Potem znikąd zaczął się histerycznie śmiać.

-T-twoja mina! Powinnaś zobaczyć swoją minę! - Znowu się zaśmiał, trzymając się za brzuch. Jego śmiech był słodki i urokliwy. Nie mogłam przestać się na niego gapić. 

Gdy jego śmiech ucichł, stał tam z rękami włożonymi do kieszeni, i wtedy nagle zdałam sobie sprawę, że ma dużo więcej tatuaży.

- Cholera. Jak dużo tatuaży masz? - Na ramieniu miał rękaw.

Spuścił wzrok na jego ramię i zaczął obracać je w różnych kierunkach. - Wygląda świetnie, prawda?

- Wygląda jak dżungla. Ile tu zwierząt?

Zaśmiał się lekko. - Zastanawiam się, czy nie zrobić sobie tu róży. – Przyłożył swoją dużą rękę do ramienia, wskazując na przestrzeń pomiędzy zgięciem łokcia a tygrysem.

Przytaknęłam głową. - Będzie świetnie wyglądać. Co znaczy ten na twoim boku?

Zawahał się. - Nie pamiętam, chyba coś jak… miłość jest… wartością?

- Uroczo. - Usłyszałam zbliżające się kroki mojej siostry, która spojrzała na nasz bałagan i zaczerpnęła gwałtownie powietrza.

- Sprzątać to szybko, do cholery, mama wraca do domu za godzinę! - krzyknęła pośpieszając nas.

- Odpieprz się - wymamrotał Justin, sprawiając że oboje zaśmialiśmy się cicho.

Ashley postała nam mordercze spojrzenie, ale czułam, że patrzyła na Justina jakby życzyła mu powolnej i bolesnej śmierci. Moja podświadomość mówiła mi, że coś między nimi się wydarzyło chociaż nie mają zamiaru o tym porozmawiać. Uwierzcie mi, wyciągnę to z nich.

Razem z Justinem wytarliśmy wszystko i pozbyliśmy się jajka z moich włosów, po czym oboje wzięliśmy prysznic. Kiedy skończyliśmy, usiedliśmy i odwróciłam się do niego.

- Nie ukrywaj tego - wypaliłam.

- Nie ukrywać czego?

- Ciebie i Ashley, wiem, że coś między wami się dzieje. - Starałam się brzmieć jak prywatny detektyw.

Uniósł brwi zmieszany. - Ja i Ashley? - Zaczął się śmiać. - Nawet sobie tak nie żartuj. - Położył dłoń na brzuchu starając się uspokoić. – To zabawne.

Spojrzałam na niego niepewnie. Uwierzę mu… Jak na razie.


----------------------------------------------

- Areszt?! Myślałam że odrobiłaś pracę domową. - Chelsea uniosła głos.

- Robiłam z Justinem ciasteczka.

Do moich uszu dotarło westchnięcie Tylera, gdy odwrócił się na pięcie i odszedł.

- Poszedł sobie, rozmawiałaś z nim?

Chelsea pokręciła głową. - Planowałam go zaprosić i wtedy byśmy pogadali.

Moja ciekawość rosła każdego dnia, to jak nawyk zakorzeniony w moich kościach. Chelsea myśli, że to dlatego, ponieważ mu się podobam, ale to nie ma sensu.

- Zaczynam się martwić.

- Będzie dobrze. - Położyła dłoń na moim ramieniu.


Justin's POV

Wczoraj zobaczyłem zupełnie inną stronę tej denerwującej i wścibskiej dziewczyny, była taka żartobliwa i troskliwa. Przeciwieństwo Ashely, która jest snobistyczną suką, ale za to dobrą w łóżku.

- Cassidy pytała czy jest coś między nami. - Stanąłem w jej drzwiach. 

- A coś jest? - Spojrzała na mnie z ironicznym uśmieszkiem.

Chodzi o seks, płyniesz w morzu przyjemności i to jeden z tych transów, z których nie chcesz się wybudzić. Ashley jest jak fala przyjemności rozbijająca się o mnie. Po tak długim pobycie w szpitalu, ciężko jest czuć się znowu normalnym i wciąż przyzwyczajam się do nowego otoczenia.

- Nic a nic. - Potrząsnąłem głową.

- Więc kim my właściwie jesteśmy? Przyjaciółmi od pieprzenia? - zapytała.

- Nazwałbym to raczej wrogowie z korzyściami.

Wstała z łóżka, podeszła do mnie jeżdżąc palcem po moim ramieniu. – Mam teraz ochotę na trochę korzyści. A ty? - Przygryzła wargę.

Czyny mówią więcej niż słowa, więc wepchnąłem ją do pokoju zamykając za sobą drzwi, by po chwili zaatakować jej usta swoimi.





------------------------------------------------------------------------------------

biebave

hejka! tu weronika () i jestem drugą tłumaczką DA, mam nadzieję że spodoba wam się jak tłumaczę. liczę na komentarz i "widzimy się" w 9 rozdziale!


drevvsex

HEJKA NAKLEJKA MISIAKI!!!!!!!!!1 
jak wrażenia po 7 rozdziale? Jassidy all the way, lalalal

zauważyliście małą różnicę w stylu tłumaczenia? rozdział tłumaczyła weronika, ja zrobiłam tylko małą korektę, no i jest:)

po rozdziale 6 duuużo, dużo osób wypowiedziało się na tt z hashtagiem #DemonicAwakeningPL, super super, tylko tak dalej!! tweetujcie kochani, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. nawet nie wiecie, jak ciepło robi mi się na serduszku, kiedy widzę, że DA wam się podoba.

to chyba wszystko co chciałam wam powiedzieć, 8 rozdział będzie dość nietypowy i sporo się w nim wyjaśni, więc byle do piątku, co nie, misie?


kocham was
jula (@drevvsex)