piątek, 4 lipca 2014

Rozdział 10

Unknown's POV

Jeśli nie myślisz szybko i nie jesteś wiarygodny, możesz przypadkiem skończyć wyjawiając światu wszystkie swoje sekrety.


Justin’s POV

Powoli podniosłem głowę, zwracając wzrok z powrotem na pana Johnsona, po czym powiedziałem lekceważąco:

- Oh, byłem w 7-Eleven i kupiłem wiśniowe slurpee*, i przypadkiem wylałem trochę na siebie. Nic wielkiego.

Złapałem za brzeg mojej koszulki i ściągnąłem ją przez głowę. Kątem oka zobaczyłem gapiącą się na mnie Ashley. – Widzicie? Widzicie, co mam na myśli? On robi to specjalnie. – Usłyszałem jej jęk.

- Dziewczynki, mogłybyście iść na górę? Chciałbym porozmawiać z Justinem… Trochę lepiej go poznać. – Powiedział mężczyzna, zerkając na Cassidy i Ashley. Obie wywróciły oczami i odwróciły się w stronę schodów.

Szybko złapałem Cassidy za ramię, sprawiając, że na mnie spojrzała i wcisnąłem jej do ręki moją ubrudzoną „slurpee” koszulkę. – Wrzuciłabyś to do kosza na pranie i przyniosła mi nową koszulkę?

Na jej twarz powrócił uśmiech. – Jasne. – Jej palce owinęły się wokół tkaniny, na chwilę delikatnie dotykając moich, a ona wdzięcznie pobiegła na górę.

Odwróciłem się z powrotem do Franka i usiadłem na krześle naprzeciwko kanapy. – Więc, Justin, opowiedz mi coś o sobie. – Zawahałem się na ułamek sekundy, nie wiedząc, co powiedzieć. Powinienem powiedzieć mu prawdę? Że Mary zaprosiła mnie do siebie, bo była moim prawnikiem i potrzebowałem pomocy? Czy powinienem skłamać i powiedzieć, że jestem chłopakiem Ashley? Albo przyjacielem Cassidy? Wzdrygnąłem się na myśl o byciu chłopakiem Ashley. Boże, nie, nigdy.

Sprawiaj wrażenie niewinnego, powiedz mu o szpitalu, ale pamiętaj: niewinny.

- Parę lat temu miałem traumatyczne doświadczenie. Zdiagnozowano u mnie schizofrenię i depresję, a moja mama poddała się, kiedy załamałem się zupełnie w środku nocy, słysząc jakieś głosy krzyczące na mnie. Później zostałem przydzielony do szpitala psychiatrycznego na Brook Street i spędziłem tam jakieś… powiedziałbym… trzy lata?

Mężczyzna skinął głową. – A Mary była twoim prawnikiem, tak?

Uśmiechnąłem się. – Tak jest, pańska żona uratowała mi tyłek. Oczywiście bycie oskarżonym o bycie masowym mordercą w wieku 20 lat to coś… zupełnie absurdalnego. Niezbyt przyjazny ten świat.

Frank zachichotał cicho. – Przyzwyczaisz się. Nadal masz jakiś problem z tymi zaburzeniami?

Tylko z depresją. Powiedz mu, że jesteś nieszczęśliwy.

- Tak, sir. Wszystko, czego pragnę, to być normalnym, ale żaden szpital psychiatryczny ani leki nie naprawią tego, co jest już zepsute… Nawet jeśli nie będę już w kawałkach, nadal pozostanę... rozbity.

Przetarł twarz dłońmi, następnie opuszczając je na kolana. – Wiesz, po prostu nie mogę uwierzyć, że Ashley tak źle o tobie myśli. Taki miły chłopak… Wybacz, miałem na myśli mężczyzna. Kiedy skończyłeś 20 lat?

- Trochę ponad miesiąc temu – odpowiedziałem po chwili zastanowienia. – Ale proszę mi wierzyć… Pańska córka Ashley naprawdę potrafi być wrzodem na tyłku.

Zaśmiał się. – Cóż, w obecnych czasach większość kobiet tak ma. Ashley nadal musi trochę dorosnąć. Można by pomyśleć, że za parę miesięcy skończy 14, a nie 20 lat.

Nasz śmiech wypełnił pokój, zanim nie przerwał go dźwięk otwieranych drzwi, w których po chwili pojawiła się Mary. Na widok męża miejsce jej zmęczonego pracą wyrazu twarzy zajął radosny uśmiech od ucha do ucha.

- Frank! Tak bardzo za tobą tęskniłam. – Rozłożyła ramiona, a Frank podbiegł do niej, podnosząc ją i okręcając kilka razy wokół siebie, dając jej parę całusów.

Moją głowę wypełniły wspomnienia moich zakochanych rodziców i poczułem przez chwilę, jakbym powrócił do przeszłości. Jakbym siedział na dywanie w salonie, bawiąc się moimi zabawkami, a kątem oka widział moją mamę, trzymającą mojego tatę za rękę. Oboje patrzyli na mnie zachwyceni, jakby byli ze mnie bardzo dumni. Podekscytowani tym, że mogą obserwować, jak dorastam. Ale mój tata umarł, a moja mama mnie porzuciła. Powracając do rzeczywistości, spojrzałem przez pokój na swoje odbicie w lustrze, i zobaczyłem coś, z czego nie byłem dumny.

Zobaczyłem młodego mężczyznę, patrzącego na mnie w sposób, jakby chciał mnie zabić. I była to prawda, chciałem tego. Moje ramiona, na których pełno było tatuaży, tak podobne do ramion mojego taty, moje oczy koloru czekoladowego brązu, odziedziczone po nim, a także moje pełne, pulchne usta odziedziczone po mamie. Zwykle kiedy spojrzę na siebie w lustrze, pragnę już nigdy więcej tego nie zrobić. Wyglądało to tak, jakby jedyną rzeczą, w której jestem dobry, było zabijanie i sprawianie, że ludzie cierpią.


--------------------------------------------

Później tamtego wieczoru Mary i Frank wyszli zjeść kolację na mieście, żeby jakoś uczcić powrót Franka do domu. Myślenie o tym wszystkim cholernie mnie przybiło, więc siedziałem cicho w salonie, nie jedząc, i oglądałem w telewizji „Noc oczyszczenia”. Moje rozmyślania przerwał dźwięk kroków kogoś schodzącego po schodach. Cassidy usiadła obok mnie, posyłając mi ciepły uśmiech.

- Wszystko w porządku, Justin? Nie zjadłeś z nami kolacji. – Chociaż raz kogoś to obchodziło. Skinąłem powoli głową, mamrocząc:

- Nie byłem głodny.

Cassidy skrzyżowała nogi, odwracając się w moją stronę. – Jak minął ci dzień?

- Nie łapię tego, Cassidy, jakim cudem zawsze jesteś taką optymistką? Zawsze jesteś taka radosna. – Ja z moim depresyjnym nastawieniem wiecznie narzekałem.

Dziewczyna wzruszyła ramionami. – Czasami wcale nie jestem radosna, jest mi smutno, ale staram się po prostu patrzeć na pozytywną stronę sytuacji. Znaleźć coś, co sprawia, że jestem szczęśliwa. A co czyni ciebie szczęśliwym?

Zabijanie, ludzie patrzący ci w oczy, błagający, byś tego nie robił, i patrzenie, jak cierpią.

O nie, nie powiem tego.

- Zdążyłem już zapomnieć, co trzymało mnie przy życiu, zanim miałem to załamanie. – Z moich ust wydobyło się głośne westchnienie. Po chwili poczułem rękę Cassidy gładzącą mnie po karku.

- Może po prostu potrzebujesz kogoś, kto byłby przy tobie.

- Moja mama była jedyną taką osobą, ale boję się spotkania z nią. Myślę, że wstydzi się, że jej niewinny cichy chłopiec zamienił się w jakiegoś psychicznego dziwaka.

Cassidy owinęła swoje ramiona wokół mnie. Zgaduję, że było mi smutno i potrzebowałem przytulenia. Niespodzianka – chyba robię się trochę za miękki.

- Ja boję się zbliżać do ludzi, bo nie chcę, żeby kiedyś wbili mi nóż w plecy – szepnęła cicho.

- To boli, bardzo.

Dziewczyna odsunęła się ode mnie, przerywając uścisk. – A tak w ogóle, żeby nie mówić o samych smutnych rzeczach… Czy między tobą a Ashley coś jest?

Prawie krztusząc się własną śliną, zaśmiałem się, udając, że ja i ona nigdy w życiu nie pieprzyliśmy się w tajemnicy przed wszystkimi. – Ashley? Nie dotknąłbym tej suki, nawet gdyby była ostatnią kroplą wody na Ziemi.

Cassidy wybuchnęła śmiechem. – Czasem naprawdę potrafi być wrzodem na dupie.

- No co ty? Serio, dlaczego ona zawsze narzeka, kiedy zdejmuję koszulkę? Może lubię chodzić bez koszulki.

- Muszę przyznać, masz niezłe ciało.

Uśmiechnąłem się. – Cóż… – Mój głos stał się nieco wyższy. – Nie powiedziałbym, że tak nie jest.

Oboje się zaśmialiśmy, po czym Cassidy cicho ziewnęła.

- O nie, przez ciebie ja też… – I ja też ziewnąłem. Wygląda na to, że nie tylko ziewanie jest zaraźliwe, bo zacząłem czuć się zmęczony. Ja i Cassidy położyliśmy się na kanapie, a po chwili jej głowa jakimś cudem znalazła się na moich kolanach, podczas gdy ja gładziłem ją delikatnie po plecach.

- Justin? – Miała już zaspany głos.

- Tak?

- Nigdy nie pokazujesz swojej miękkiej strony.

Westchnąłem. – Wiesz, czasem lepiej ją ukrywać.

- Pokazuj ją częściej, proszę. – Dziewczyna usiadła i oparła głowę na mojej klatce piersiowej, a ja owinąłem swoje ramiona bezpiecznie wokół niej, składając delikatny pocałunek na jej skroni.





---------------------------------------------------------------------------

hej misiaczki!!
GSDJVARGNVFKSLGTIGRVKCSDLAGTIEGBNFAKS. Jassidy!!!!

Jezu Jezu Jezu, rozdział był wyjątkowo krótki, ale czy wy też przeżywaliście go tak jak ja??? oni są prze-cu-dow-ni!! kocham ich tak bardzo, shippuję całym sercem i w ogóle no sfgshfrhg

wam też zrobiło się trochę żal Justina, kiedy tak patrzył sobie w lustro i myślał? w sumie to on jest tylko takim biednym dzieciakiem:( znaczy w sumie to jest szurniętym psycholem, chociaż w sumie to sama nie wiem dfghshr

w ogóle to WPADŁAM NA POMYSŁ!!
co wy na to, żeby każdy, kto czyta DA, ustawił sobie w nazwie na twitterze "J"? wpadłam na to już dawno ale jakoś zapominałam żeby o tym napisać. co o tym myślicie?? Jezu to by było takie super, + jest was całkiem sporo, i już wyobrażam sobie tweety niezorientowanych "czemu nagle wszyscy mają J w nazwie?" Boże haha
zgadzacie się? to by było genialne dhgdeg proszę zróbmy tak, ja już mam haha

nie zapominajcie o hashtagu #DemonicAwakeningPL, no i oczywiście o komentarzach!!


kocham was bardzo i "do zobaczenia" za dwa tygodnie

27 komentarzy:

  1. O japierdole, umarla dnxnjsnsnzjdhhshshshsbsjsnsjs :0 ;* @ForallofJustin

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwwwwwwwwwwwww Jejku *,* To było słodkie ;D Czekam na następny iiiiii lecę zmienić nazwę na tt hahah będzie beka ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. już lecę zmieniać nazwę! <3 heheh
    Jezu, przeuroczy rozdział *o* moment Jassidy czytałam aż 10 razy , hahah <3
    już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału :*

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku to rozdział był taki asfgadf *.* Tylko szkoda, że właśnie taki krótki :C no ale cóż czekam już na nn która będzie pewnie tak niezwykła jak ta <3 Już sobie ustawiam J w nazwie ♥ jejku no więcej takich rozdziałów ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. dlaczego to jest kurwa mac takie prze zajebiste....

    OdpowiedzUsuń
  6. ja pierdole KOCHAM WAS ZE WPADLYSCIE NA POMYSL PUBLIKOWANIA TEGO TLUJMACZENIA NO BOZE TO JEST TAKIE WYKURWISCIE ZAJEBISTE

    OdpowiedzUsuń
  7. Omg jak slodko jezu xjshzbjsbzzbzbbzbs a co do pomyslu to tak omg juz to robie @biebsiz

    OdpowiedzUsuń
  8. Omg to jest zajebiste :)

    OdpowiedzUsuń
  9. cudowne zksbzusnzkan
    juz lędźwiowego ustawiać to "J" <3 !
    72-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Jassidy ♥ ♥ ♥ również shippuję całą sobą, są przesłodcy razem *.* ciekawe czy Justin nadal będzie tak zabijał czy po jakimś czasie się opamięta? :D Oby tak dalej, miłej pracy :) ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. JASSIDY! <3 shippuję ich!
    nie wiem jak ja wytrzymam tyle do następnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  12. Normalnie ja to kocham!!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. aghasghsahkjdsd cudowne! ♥ - @demsevx

    OdpowiedzUsuń
  14. Co się dzieje rugivkxkrkd
    Chyba pierwszy raz Justin pokazał swoją miękką stronę tak bardzo fkkckkxfn
    Z niecierpliwością czekam na następny :) x /@bizzlessmile

    OdpowiedzUsuń
  15. Czekam na nn x
    @bizzleshe

    OdpowiedzUsuń
  16. ooo fuck nie spodziewałam się że jak wejde na bloga to bedzie rozdział i to jeszcze taki zajebisty i tak krótki. moment Jassidy. Justin rzadko pokazuje sie z tej stony. a w tym rozdzile był taki miły i opiekuńczy. powiem że nieźle wybrnąl z sytułacji z bluzką. jestem ciekawa co wydarzy się w następnym rozdziale. czekam niecierpliwie. kocham was za tłumaczenie tego ff.
    @ILuhYa_5SOS dawniej Twerk_It_Selena

    OdpowiedzUsuń
  17. ojej<3 #Jassidy! :) kocham ich no :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Ojeju jaki słodki eksbbssnsmsbbss
    i wreście kurwa JASSIDY ♥♥♥! /@19myhero94

    OdpowiedzUsuń
  19. Ooo jejku...dopiero dzisiaj odkryłam ten rozdział.
    Jaaaak słodkoooo ♥ uwielbiam Jassidy ♥ ale biedny Justin...jeszcze jak myślał, patrząc się w to lustro...egh no ale trudno.
    Rozdział genialny jak zawsze :)
    @awhmyboyzz

    OdpowiedzUsuń
  20. BJKFBAJKSFBJWBFJEBTHVAFHSAFBAFJK
    BOZIU JAKIE SŁODKIE ZAKOŃCZENIE ♥
    FAJNIE, GDY JUSTIN JEST DLA NIEJ MIĘKKI ^^

    OdpowiedzUsuń
  21. jezu Bieber staje sie miekki! Super tlumaczenie!;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Słodko <3 Czekam na nn już dziś <3 xx

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja tam myślałam ze będą się pieprzyc hahahah

    OdpowiedzUsuń
  24. czy tylko ja wole tą złą stronę Justin'a?;oo

    OdpowiedzUsuń